niedziela, 27 listopada 2016

2.66 Krótko z linii frontu

Pierwszy termin szpilek niestety mnie przerósł i poskutkowało to niestety koniecznością udania się na termin drugi. Na szczęście tym razem z tarczą, a nie na tarczy :)
Trzeba się chyba zacząć przyzwyczajać, że drugie terminy są dla ludzi, a trójka to świetna ocena.
Także po zobaczeniu wyników ze szpilek nastały wielkie okrzyki radości i wielkie świętowanie w postaci kina, koncertu i wypadu na Mariacką. Także M. w końcu odpoczęła po naprawdę dwóch ciężkich tygodniach.
Oprócz zaliczenia anatomii zwycięstwo odniosłam na placu boju zwanym biologią molekularna (złą i podłą) i histologią (dwa dodatkowe punkciki do sumy w walce o zaliczenie przedmiotu xd).
Także tydzień jak najbardziej na plus, weekend jak najbardziej na plus; ogólnie jest świetnie!


niedziela, 13 listopada 2016

2.65 M 1 : 0 anatomia

Strach ma wielkie oczy, co pokazał również ten tydzień. Udało mi się zaliczyć dopuszczeniówkę do szpilek z kończyny górnej i dolnej w pierwszym terminie! Jestem mega szczęśliwa, tym bardziej, że zdało jakieś 50% studentów, więc zdanie tego nie było takie oczywiste.
No, także do przodu! :D I przyszłym tygodniu czekają mnie pierwsze szpilki. Ciekawa jestem jak mi pójdzie, bo do tej pory dwóch próbnych zaliczeń nie zdał chyba nikt z mojej grupy...
Także siedzę, wertuję atlasy, oglądam zdjęcia i sekcje na yt. I pojęcia nie mam czy to jest dobry sposób nauki... czas pokaże.


sobota, 5 listopada 2016

2.64 Studiowanie in situ

Wiecie co?

Słyszałam, że studiowanie medycyny to nie taka prosta sprawa, słyszałam, że zajmuje masę czasu. I nawet w to uwierzyłam, pogodziłam się z tym, że tak będzie. Ale jednak zupełnie czym innym jest to wiedzieć, a czym innym doświadczyć tego na sobie. Siedzieć nad tymi książkami 70% czasu, podczas którego nie śpicie lub nie jesteście na uczelni, wpadać w zbiorową panikę przed anatomią...

Jakkolwiek byście się nie starali, to nie jesteście w stanie sobie tego wyobrazić (przynajmniej ja nie byłam).

Nie wiem jak ilość materiału i egzekwowanie jego opanowania wygląda na innych uczelniach, ale w Kato jest ciekawie /czyt. nauki dużo, albo jeszcze więcej/. Nie powiem, żebym tylko się uczyła i nie miała czasu na cokolwiek innego. Gotuję sobie obiady, w miarę regularnie śledzę losy bohaterów z Grey's anatomy... zdarza mi się mieć gości czy pojechać w rodzinne strony. Ale to wszystko dzieje się w przerwach między nauką, a nauką.

I chociaż jest ciężko, chociaż czasami na prawdę mam dość i rzucam te książki w kąt (oczywiście na parę chwil, na więcej nie mogę sobie przecież pozwolić xd) to nie żałuję decyzji, że zdecydowałam się na ten kierunek studiów. Kręci mnie to, podoba mi się to całe studiowanie, siedzenie w prosektorium i wertowanie atlasów. Podobają mi się zajęcia z pierwszej pomocy, na których jesteśmy skłaniani do refleksji nad wagą naszego przyszłego zawodu, uświadamiamy sobie jak wiele od nas będzie zależeć i jak istotne jest posiadanie usystematyzowanej wiedzy i umiejętność korzystania z niej w sytuacjach stresowych.


O anatomii słów kilka.
Zakres materiału, który musi przyswoić student jest strasznie duży. W zależności od pozycji, na które się zdecyduje jest to jakieś kilka tysięcy stron. Ja uczę się z: atlasu Sobotty, Nettera, McMinna, Pituchowej, Skawin, Streszczenia Bochenka. I mimo, że jest tego całkiem sporo, zawsze znajdzie się coś, o co asystent zapyta, a Ty nawet o tym nie słyszałeś! :D
Anatomii (w porównaniu np z histologią) uczy się dość przyjemnie, przynajmniej w moim odczuciu. Materiał jest ciekawy, są dopiski o aspektach klinicznych, zdjęcia rentgenowskie... jedyny minus to to, że jest dużo materiału do opanowania w krótkim odcinku czasowym. Przykładzik:

Jest to partia materiału do opanowania w 3/4 dni, książkowo dobrych kilkadziesiąt stron (podręcznik +atlas), przy czym mamy jeszcze inne przedmioty :D
Miłym zaskoczeniem w nauce jest to, że nauka łaciny już nie sprawia problemu, mimo iż jestem kaleką językową :P Także jak ja daję z tym radę, to Wy też dacie!

A jak wyobrażacie sobie pierwszą wizytę w prosektorium? Biedni, wystraszeni studenci? Nic bardziej mylnego! Asystent podchodzi do preparatu, a my ochoczo za nim, naciągamy rękawiczki na ręce i przepychamy się, byle więcej zobaczyć, usłyszeć. Zero omdleń, zasłabnięć. Żądza wiedzy! I o ile zapach formaliny nie jest taki straszny jak głoszą legendy, to jednak oczy ciężko znoszą długotrwałe nachylanie się nad preparatami. 

No i wielkimi krokami zbliżają się pierwsze szpilki; już za dwa tygodnie! Ale najpierw dopuszczeniówka, czyli wejściówka z pytań otwartych, której zaliczenie uprawnia do przystąpienia do szpilek. Trzymajcie kciuki, bo w zeszłym roku pierwszy termin zdało 12% ;c

A wiecie co sprawia. że chętniej wstaję rano? Fakt, że trafiłam chyba do jednej z fajniejszych grup. Ludzie są mega, na prawdę :) Poszczęściło mi się, bo wszyscy mają świetne poczucie humoru, chętnie dzielą się notatkami i wszystkim co tam mają. No i większość sytuacji stresowych obracamy w żarty, więc poziom paniki zbiorowej przeważnie nie jest zbyt wysoki :) Najlepsi ludzie w Kato, polecam! :D



czwartek, 6 października 2016

2.63 Pierwsze wrażenia

W zeszłym tygodniu przebyłam spory kawałek Polski, aby się TU znaleźć, i po całonocnej podróży przywitałam stację Katowice. Podekscytowana, ale bez planu na dalszą część podróży, jeżdżąc autobusami, wchodząc w ślepe uliczki i skręcając nie w te drogi co trzeba, w końcu dotarłam do miejsca docelowego. Ufff

Następny dzień był dla mnie dniem przełomowym, tzn odbyła się immatrykulacja i oficjalnie wstąpiłam do grona studentów. Uroczysta atmosfera, rektorzy, dziekani, kierownicy katedr i cała masa biednych pierwszaków, którzy nie do końca wiedzą co ich czeka -a nawet jak myślą że wiedzą, to się mylą :D
Oprócz tego jedna impreza integracyjna, potem druga i od razu to całe studiowanie przestało być takie straszne.
Do czasu.
Pierwsze zajęcia i dowiadujesz się, że na trójkę z histologii to trzeba mieć co najmniej 70%, a czasami to nawet więcej. Na anatomii nie jest dużo lepiej -na zaliczenie 65%. Oprócz tego straszenie na każdym kroku jak będzie ciężko, jak nas dużo w tym roku przyjęli (i ilu nas wyleci). Na biologii molekularnej na pierwszych zajęciach kolokwium...


No ale nie wszystko jest przecież takie przerażające :)

  • fajni ludzie, z którymi powoli łapię kontakt
  • anatomia, która oprócz przytłaczania rajcuje 
  • z owego kolokwium wpadła piąteczka -nie taki diabeł straszny :)
  • co najmniej jedna miła pani w dziekanacie  
  • dosyć rozsądnie rozłożony plan -nie mam dwóch poważnych przedmiotów jednego dnia\
  • miasto całkiem przypadło mi do gustu -przynajmniej póki co
Podsumowując to póki co mam w głowie wielki misz-masz, mieszają się wszelkie emocje: podekscytowanie, strach, radość, niepewność, smutek, euforia.

Jedno jest pewne: dam z siebie wszystko, żeby z powodzeniem zaliczyć rok pierwszy! :)



niedziela, 25 września 2016

2.62 Nowe

Pobudka o 6.30, śniadanie, ostatni rzut oka po pokoju by sprawdzić, czy na pewno wszystko zabrałam. Chyba wszystko. Zapakowałam się więc z rodzinką i z P. i pognaliśmy w stronę Mojego Nowego Miasta, aby urzeczywistnić przeprowadzkę. I tak oto po długiej podróży i równie męczącym wypakowywaniu walizek i kartonów stałam się Katowiczanką.
Tym razem wyprowadzka nie była dla mnie aż tak trudna, jak ta, kiedy wyjeżdżałam do liceum. Obeszło się bez łez i strachu w oczach. Wiem po prostu, że samodzielne mieszkanie nie będzie stanowiło problemu.
Bardziej martwi mnie nauka i ogarnianie spraw uczelnianych -wnioskując po tym, jak ciężko jest zdobyć informacje o rozpoczęciu roku akademickiego, przydziale do grupy, wymaganych badaniach i dokumentach, czy też tym, co mamy umieć na pierwsze zajęcia. ŚUM taki nieogarnięty i nieodkryty.
Ale jakoś to będzie, nie? :)

Ponieważ immatrykulacja jest dopiero w czwartek, to na razie ponownie jestem w domku, a w Katowicach pojawię się w środę. Na piątek planowane jest jakieś wyjście integracyjne <tyle nowych ludzi, o jaaaaa> na które na pewno się wybiorę. W poniedziałek inauguracja roku akademickiego, a od wtorku (tak mi się wydaje) rozpoczyna się zabawa, tzn. zajęcia ofc.

Do rozpoczęcia studiów: 4 dni :)

środa, 7 września 2016

2.61 I nastał wrzesień

I nastał wrzesień... a we wrześniu wszystko się zacznie!              
Wczoraj dotarła do nas informacja, że 29.09 będzie immatrykulacja /cóż za śmieszne słowo/ oraz szkolenie BHP. Wraz z tą wiadomością dotarła także kolejna fala ekscytacji, która spowodowała włożenie mojego nosa w książkę i zaczytywanie się w pierwsze tematy z anatomii. Teoria w języku polskim wydaje się porządku, ale część językowa mnie przeraża. Na pewno początek pod tym względem prosty dla mnie nie będzie, oj nie.


Ostatnio nadarzyła się też okazja i kupiłam trochę książek do anatomii, histologii oraz biologii molekularnej wraz z różnymi pomocami naukowymi (w sumie to nawet nie wiem dokładnie z czym -typowy nie do końca ogarnięty pierwszak ^^). Odbiór osobisty w Katowicach pod koniec września, także nie będzie mnie korciło, żeby zacząć się szybciej uczyć :P

Co do mojego przyszłego miejsca zamieszkania, postawiłam na stancję. Jednak cisza i spokój do nauki oraz fakt, że nigdy z nikim nie dzieliłam pokoju przeważyły szalę. Mieszkanko fajne, w dobrej lokalizacji, dość blisko do uczelni, a w dodatku pod nosem przystanek autobusowy oraz parking. Będzie dobrze -a wyprowadzka z domu za niecałe 3 tygodnie!

Tak poza tym to sprzedałam znaczną część moich książek, z których uczyłam się do matury. Zapakowałam je w walizki(!) i zawiozłam na kiermasz szkolny. Oczywiście nie udało się sprzedać wszystkiego, a mimo to zysk pokrył jakieś 80% wydatku na książki na studia, także jestem zadowolona.

Zmykam dalej odpoczywać i ładować akumulatory :)
A wszystkim licealistom, a w szczególności maturzystom życzę owocnego roku!

wtorek, 23 sierpnia 2016

2.60 Zmiany

Po pond 1,5 roku następuje zmiana banera na blogu. Etap przygotowania do matury mam już za sobą, więc pora się z nim pożegnać.


Maturalna klasa dała w kość, ale będę ją miło wspominać. 

A teraz pora iść dalej...


środa, 10 sierpnia 2016

2.59 Akademik czy stancja?

Cały stres rekrutacyjny zniknął, jedynie od czasu do czasu spoglądam na obecne progi. Szanse na dostanie się do Szczecina są minimalne, prawie równe zeru, więc przestałam zaprzątać sobie tym głowę. Zaakceptowałam to, że będę studentką ŚUM i nawet mi się ta wizja podoba :) Nie wiem, czy bym się przeniosła, gdybym rzutem na taśmę dostała się gdzieś indziej.

Obecnie największy dylemat mam w sprawie przyszłego miejsca zamieszkania: akademik czy jednak stancja. Akademik, wiadomo -blisko uczelni, znasz całą masę osób, jest z kim pogadać, jest stosunkowo tani, ale pokoje są klaustrofobiczne, zapewne bywa głośno i na pewno jest wiele rozpraszaczy. Stancja natomiast daje przestrzeń, komfort, ciszę i spokój do nauki, ale jest przeważnie znacznie dalej i jest sporo droższa. Nigdy z nikim nie dzieliłam pokoju i nie wiem czy byłabym w stanie. Póki co podanie do akademika złożone i stancja w poszukiwaniu...

Ogólnie jestem trochę /ale bez przesady/ podekscytowana tym całym studiowaniem. Jak to będzie wyglądało? Czy mi się spodoba? Czy rzeczywiście jest tak ciężko, jak mówią? Jak zniosę tak długą rozłąkę z rodziną i z P.? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...

Poza tym torba na studia kupiona, piórnik wyposażony (tak, mam piórnik!), system do porządkowania notatek jako tako opracowany i na razie 5 części Skawiny gotowe do użytku ;) Póki co powertowałam osteologię przez jakieś 15 minut, żeby zobaczyć jak to wygląda i nasuwa mi się jedno zasadnicze pytanie: jak ja to zapamiętam? :P
Pewnie nie będzie aż tak źle :)

PS1 Nie mam póki co zamiaru się uczyć, absolutnie! Wydaje mi się, że poświęcenie jednego tygodnia września będzie wystarczające :)

PS2 Z tego co wiem to w Katowicach jest wybór między angielskim a łaciną. Jak myślicie, co lepiej wybrać i dlaczego?

PS3 Byłam w górach! Było super :D

poniedziałek, 25 lipca 2016

2.58 Odpowiedź z OKE

Listonosz przyniósł magiczną kopertę, której otwarcie wiązało się z obawami i nadziejami. Mimo to, nieśpieszno było mi ją otworzyć, zgodnie z zasłyszaną regułą: dzwonią -dostajesz punkty, wysyłają list -nic z tego. A jednak coś udało się wywalczyć.
Nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa w sprawie rekrutacji, oj nie. 
Nadzieja się tli, a mi pozostaje cierpliwie czekać.

piątek, 22 lipca 2016

2.57 O przygotowaniach do matury -podsumowanie :)

Wiele postów na tym blogu poświęconych było przygotowaniu do matury. Całkiem możliwe, że ten jest ostatni, podsumowujący. Powiem Wam jak wyglądało to u mnie, czego brakowało, co było strzałem w dziesiątkę, a co strzałem w kolano...

BIOLOGIA

Rzetelną naukę biologii rozpoczęłam w drugiej klasie... gimnazjum. Wynika to z przygotowań do konkursu przedmiotowego, który w moim województwie na prawdę wysoko stawiał poprzeczkę i wymagał znajomości większości materiału na poziomie licealnym. Tak więc od mojej cudownej nauczycielki dostawałam multum książek przeznaczonych do nauki w szkołach średnich, a pierwsze vademecum maturalne dostałam w prezencie po uzyskaniu w tym konkursie tytułu. 
Nauka biologii w liceum nie była więc dla mnie przytłaczająca; stanowiła właściwie powtórkę tego, co już umiałam. Nowym materiałem była biochemia, biotechnologia i elementy genetyki.

Błędem, który ja popełniłam było zaopatrzenie się w za dużą ilość książek; co trochę rozpraszało... Ale dzięki temu mogę się z Wami podzielić, które moim zdaniem są warte kupienia, a które mniej :)

MUST HAVE:
  • Biologia na czasie (Nowa era) -moim zdaniem świetne podręczniki. Wykorzystywałam je do nauki na co dzień. Całkiem fajna szata graficzna, czasami zbyt ubogie opisy, ale ogólnie super do nauki podstaw :) Każdą książkę przeczytałam jakieś 2-3 razy :)
  • Biologia Campbella* -wielka księga, przez niektórych nazywana biblią biologów. Ja nie używałam jej codziennie, ale była pomocna przy doczytywaniu zagadnień niezrozumiałych (kiedy podręcznik nie wystarczał). Jeśli nie chcecie jej kupować, to warto zorientować się, czy jest w waszej szkolnej bibliotece :)
  • Teraz matura (Nowa era) -chyba najlepszy zbiór zadań, który jest dostosowany do nowej podstawy programowej. Używałam, polecam :)
WARTO:
  • Notatki z lekcji (Iwona Żelazny) - zbiór książek, których treść nie jest ciągła, a składa się głównie z podpunktów. Jednym to odpowiada, innym nie koniecznie. Polecam szczególnie Botanikę
  • Ekologia (Ewa Pyłka-Gutowska) -tę książkę przeczytałam 2 razy w gimnazjum i ze 2 razy teraz, przed OWE. Moim zdaniem świetna pozycja; kolejna biblia w tym zestawieniu. Tej książce zawdzięczam prawdopodobnie dostanie się na studia.
  • Biologia w pytaniach i odpowiedziach (Mac, Ewa Pyłka-Gutowska) -zadanie z tej książki robiłam głównie w gimnazjum; dość ciekawa
  • Biologia (Dawid Kaczmarek) - tydzień po tygodniu do matury. Korzystałam z niej podczas nauki bieżącej.
NIE WARTO:
  • Biologia, zbiory zadań Witowstkiego -zajrzałam parę razy; zadania autorskie oderwane od rzeczywistości; 
  • Vademecum (Operon) -próbowałam się z tego uczyć, ale szło bardzo topornie. Skupianie się na rzeczach mało istotnych, pomijanie tych ważnych...
*Opcjonalnymi pozycjami dla Campbella  są: Ville oraz Biologia -Jedność i różnorodność. Moim zdaniem obie są całkiem w porządku. (Campbella polecam głównie z tego względu, że spora część grafik i doświadczeń w arkuszach maturalnych jest właśnie z tej książki).

Co do samej nauki stricte maturalnej to odsyłam do posta 1.26.  Ogólnie polecam system notatki+AnkiDroid. U mnie sprawdziło to się świetnie! Kosztowało mnie to bardzo dużo pracy i czasu, ale to chyba jedno z moich lepszych przedsięwzięć maturalnych.

No i oczywiście AR-KU-SZE! Trzeba zacząć jak najwcześniej i zrobić jak najwięcej. Nawet i po dwa razy. Uwierzcie mi, nie zaszkodzi. 

CHEMIA

Będąc w gimnazjum chemię uwielbiałam; udało się zdobyć nawet jakiś tytuł. Byłam z siebie cholernie zadowolona, kiedy z podstawy w 1 klasie  LO miałam jedną z dwóch piątek w klasie na koniec. I tak od początku drugiej klasy zaczęło się rozszerzenie, które mnie totalnie przerosło. Coś się posypało, nastąpił kryzys, a ja zamknęłam semestr z soczystą tróją. Bosko. Zaczęłam się ogarniać jakoś w kwietniu drugiej klasy. Zdałam sobie sprawę, że bez chemii to o medycynie mogę co najwyżej pomarzyć. I tu zaczynają się moje przygotowania do matury. Od kwietnia do czerwca robiłam solidnie materiał bieżący, łącznie z toną zadań. Od początku wakacji nadrabiałam cały materiał z okresu wrzesień-marzec. Zaczęłam również chodzić na korepetycje.

Oczywistym błędem, który ja popełniłam było zrobienie sobie zaległości. Było to totalnie głupie i niepotrzebne z mojej strony, ale jak widzicie, można z tego wyjść.

MUST HAVE:
  • Zbiory zadań Witowskiego (części 1-3) -przerobiłam z 80% tych zadań, niektóre po parę razy. Żadnego bio-chema chyba nie trzeba do tej serii przekonywać
  • Vademecum (Operon) -świetne do załapania podstaw; ze względu na niewielkie rozmiary często mi towarzyszyło. Dobra do nauki teorii oraz schematu rozwiązywania obliczeniówek
  • Komplet książek Krzeczkowiej (Repetytorium, Zbiór zadań i Trener <3) -serdecznie polecam wszystkim. Książki zdobyły moje serce wyjaśniając mi zagadnienia, których nie rozumiałam podczas lekcji. Trener jest absolutnie obowiązkowy!
WARTO:
  • Chemia (Dawid Kaczmarek) -zbiór zadań, nie zaszkodzi przerobić
  • Zbiór Witowskiego (część 4) -mnie do siebie nie przekonała, ale dużo ludzi chwali... Na pewno nie zaszkodzi.
NIE WARTO:
  • Książki i zbiór zadań z Nowej Ery -moim zdaniem jedna wielka porażka.
Podstawą moich przygotowań do matury było założenie zeszytu ze streszczonymi notatkami (w sumie jakieś 20 stron) z chemii nieorganicznej, rozpisanie sobie wszystkich kolorów różnych substancji (m.in. Cr i Mn <3) oraz oczywiście zrobienie tony zadań i arkuszy maturalnych.
Przestrzegam przed moim błędem: nowa matura jest nieobliczalna. Ja stwierdziłam, że nauka zadań sztampowych wystarczy, więc rozwiązywałam głównie arkusz opublikowane przez CKE. Nie zrobiłam zbyt wielu proponowanych przez wydawnictwa. Błąd!  Do tej matury na prawdę warto...

Wypowiem się jeszcze w sprawie chodzenia na korepetycje. 

Ja chodziłam tylko na chemię, raz w tygodniu, przez 9 miesięcy. Zajęcia były prowadzone przez egzaminatora. Mi te zajęcia pomogły -musiałam uczyć się systematycznie, mogłam pytać o najmniejsze bzdety, których nie rozumiałam, rozwiązywać zadania problemowe. Potem robiłam arkusze. 
Na biologię nie chodziłam, bo uważałam, że mi to nie potrzebne. Czułam się z niej świetnie przygotowana. Ale może jednak trzeba było chodzić na te korki? Wiedzę miałam na wynik 98%, przez nie wbicie się w klucz mam 78%... Nie wiem czy te zajęcia by mi coś dały; ale może..?
Ogólnie jeśli macie okazję i środki, żeby na takie zajęcia się zapisać, to chyba nie ma co się zastanawiać. Może nie na spotkania regularne, ale chociaż parę razy? Wybór należy do Was :)

To by było chyba na tyle w sprawie matury :)



PS Na Waszą prośbę założyłam także e-maila: misjamedycyna@gmail.com :)

piątek, 15 lipca 2016

2.56 Studencko :)

A więc stało się!
Od dzisiaj jestem oficjalnie studentką medycyny! :) Póki co w Katowicach, ale może akurat uda się przenieść w późniejszym terminie na inną uczelnię, może ciut bliżej domu.

Droga do Katowic lekko mnie przestraszyła. Ponad 6 godzin w jedną stronę -samochodem! Żeby wystać swoje 2 godziny w kolejce, musiałam wstać o ...4  nad ranem. Ale na miejscu fajni ludzie, to i nie ma na co narzekać :) Myślę, że jeśli zostanę na Śląsku, to się tam odnajdę. Będzie dobrze!

Byłam też na wglądzie mojej matury z biologii w OKE. Co do samej procedury to póki co jestem dość pozytywnie zaskoczona. Termin został wyznaczony 2 dni po wysłaniu e-maila, czas oczekiwania -ok tydzień. Na miejscu wpuszczono mnie godzinę przed czasem (serio serio) i była całkiem w porządku atmosfera. Mam nadzieję, że jeszcze punkty mi ładnie przyznają i w ogóle będzie cudnie :D Trzymajcie kciuki, bo każdy punkcior jest na wagę złota...

Zakładając tego bloga ponad 1,5 roku temu, miałam nadzieję, że to będzie MUSIAŁO nastąpić. 
Zmiana banera! Blog od października wejdzie przecież w fazę drugą. Nie będzie to już blog o przygotowaniach do matury, ale o studiowaniu (tej wymarzonej i wyśnionej) medycyny!


Także wkrótce zmiany! Nie tylko na blogu, ale przede wszystkim w całym moim życiu, które (jak mi się wydaje) stanie na głowie... Będzie się działo!

A tym czasem, już ze spokojniejszą głową, rzucam się ponownie w objęcia wakacji :)

vol.2 Słonko raz, proszę!

/edit.Początek II-go bloku tematycznego -studiowanie na kierunku lekarskim/

środa, 6 lipca 2016

1.55 ???

Moje OKE zaskoczyło i wyniki ukazały się szybciutko, niedługo po północy. Rejestracja, ładowanie. Serwery ledwo zipią, powietrze w pokoju gęstnieje. Jest. Są wyniki... Mój przerywany oddech, a następnie bezdech i niedowierzanie. W negatywnym sensie niestety.
Potem już tylko rozpacz i czarne chmury, przez które przebija się promyczek słońca w postaci OWE. Ta zabawna olimpiada ratuje mi życie - "M! Co Ty ryczysz! Na pewno dostaniesz się do Katowic". Pocieszają mnie, że drogi coraz lepsze, a 6 godzin od domu to wcale nie tak dużo, i że w ogóle wszystko super, że są dumni.
Ja nie jestem.
Po trudach nocy i porannym załamaniu pojechałam z P. do liceum odebrać wyniki. Podniosła atmosfera, przemowa dyrektora, który mimo dość sprzyjających okoliczności głos ma smutny. "Ja wiem, Kochani, że wasze wyniki nie wyglądają pięknie, a szczególnie te z biologii i z chemii. Ale spójrzcie jak wypadliście w skali kraju, zobaczcie na centyle."
I w tym momencie opadają mi z oczu klapki i zaczynam dostrzegać co się dzieje wkoło. Wszyscy mają jakby nietęgie miny, największe prymusy na twarzach mają grymasy niezadowolenia. Podchodzę do K. -jednego z najlepszych i pytam, jak mu poszło. 155 punktów. Centylowo ok 190.
Coś tu jest bardzo nie tak. K. mówi, że nie rozumie, ale widocznie miało tak być i że wie, że nie ma prawa się dostać.
Tylko 155 punktów, ale aż 190 centylowo! Wniosek jest prosty -ta matura wypadła tragicznie...
I nadszedł czas, abym powiedziała wam, jak sprawa wygląda u mnie. A raczej powiem wam to, co wiem. Biologia oraz chemia napisane po 78%. Co daje 96 centyl z biologii i 94 centyl z chemii z skali kraju.
W zeszłym roku z tymi centylami dostałabym się prawie wszędzie. W tym roku nigdzie(?)
Nie rozumiem tej sytuacji. Nie wiem, czy progi mogą o tyle spaść, chociaż powinny (?)
Pozostaje mi czekać i bacznie obserwować rozwój wydarzeń. Mieć nadzieję. że po trudzie włożonym w naukę, marzenia się spełnią.

wtorek, 28 czerwca 2016

1.54 Klucze&wątpliwości

Przed chwilą CKE zamieściło na swojej stronie klucze odpowiedzi:

https://www.cke.edu.pl/egzamin-maturalny/egzamin-w-nowej-formule/arkusze/2016-2/

Wszystkim zainteresowanym polecam.
Co do mojej skromnej osoby, to nie wiele mi one dały, z tego prostego względu, że nie pamiętam już większości swoich odpowiedzi (i nie chcę dodatkowo stresować się próbą ich przypomnienia...)

Wyniki już w następny wtorek. Boję się coraz bardziej. Miotają mną emocje, co odbija się troszkę na domownikach oraz na biednym P. Mimo, że staram się być dobrej myśli, to gdzieś z tyłu głowy jest straszny lęk, że może się nie udać. A mając coś w sobie z perfekcjonisty, który zawsze wiedzie prym, byłoby to chyba nie do zniesienia.

Przekonamy się już wkrótce, czy Fortuna jest po mojej stronie i czy wyjdę zwycięsko z nierównego boju z Panią Maturą i Panią CKE.

Następny wpis za tydzień. Trzymajcie kciuki, Wspierajcie myślami.

c.d.n.....


czwartek, 16 czerwca 2016

1.53 Podania złożone

Wakacje trwają, relaks jest i podania prawie wszędzie złożone, tzn do Poznania, Szczecina, Warszawy, Wrocławia, Katowic i Bydgoszczy. Czekam jeszcze tylko na Zieloną Górę.

7 uczelni, 7 szans. Mam nadzieję, że to okaże się wystarczające i od października wyruszę w świat opuszczając tę moją bezpieczną przystań. Zarys sytuacji, czyli ogłoszenie wyników już za 19 dni! Minie szybciutko :)

Podzielicie się, na jaką uczelnię się wybieracie? A może macie jakieś sprawdzone info o którejś i możecie coś polecić? Będę wdzięczna :)


poniedziałek, 6 czerwca 2016

1.52 I po OWE

Wiecie co? Fajne były te wszystkie zmagania olimpijskie i konkursowe na przełomie całej edukacji. Zawsze człowiek czegoś ciekawego się dowiedział, zaistniał, zgarnął jakieś gadżety i poznał nowych ludzi.

Wczoraj zakończyłam całkowicie moją przygodę z OWE. Finał spełnił moje oczekiwania i po prostu bawiłam się świetnie. Kraków to wspaniałe miasto! Aż trochę żałuję, że nie mam szans, aby się tam dostać, przez totalnie skopaną matmę R... Uczelnie robiły wrażenie (czuć było tę elitarność), stare budownictwo stwarzało klimat, a nowe podkreślało nowoczesność tego miasta. I te wszechobecne kawiarnie, bary i restauracje, które chciało by się wszystkie odwiedzić...



Przyjechałam do domu z tytułem finalisty. Znowu :D

I teraz to ja już mam takie prawdziwe, niczym niezmącone wakacje :)

czwartek, 19 maja 2016

1.51 (Prawie) wakacje! :)

Z dniem dzisiejszym skończyłam matury. Mieliście rację -maturalny maj mija błyskawicznie. Dopiero co zaczynałam, stresowałam się, a dzisiaj już jestem po wszystkim.

Pierwsze znane wyniki:
Polski ustny: 90%
Niemiecki ustny: 93%

Polski jak na mnie -okay; niemiecki -bomba :D Także jestem zadowolona :D

Co do reszty egzaminów to czekamy na wyniki.

Postanowiłam się nie stresować. Wiecie -co miałam zrobić, już zrobiłam. Więc po co się spinać? No właśnie :) Także teraz zaczynam realizować wszystkie postanowienia:

  • zaczęłam śmigać na siłownię -bo czemu by nie :)
  • trenuję kostkę Rubika -trzeba pobić własny rekord (chcę zejść poniżej 40 sekund) i nauczyć się nowej metody ^^
  • wrócę do gry na gitarze...
  • parę książek już tylko czeka aby je przeczytać - pierwsza w kolejce "Złodziejka książek"
  • w sobotę jadę na koncert!
  • wróciłam do grania w gry komputerowe ^^ oł jeeee

Także tak to się to moje życie teraz toczy. Jest tak różne od tego, co było jeszcze miesiąc temu... Ale to dobrze, muszę odpocząć. Najwyższy czas. W planach mam też całą masę wyjazdów: morze, biwaki, może w góry, poszlajać się trochę po okolicy i zobaczyć to i owo. Będzie fajnie :)

Czeka mnie jeszcze mały przerywnik od wolności -OWE. Trochę się pouczę... a potem na Kraków! :D Dam znać jak mi poszło :)

Tak więc oficjalnie: wakacje uważam za rozpoczęte! :) :) :)


sobota, 14 maja 2016

1.50 Chemiczna ruletka

Matura z chemii. Kto pisał, ten wie, że łatwa i przyjemna to ona nie była. I w ten oto sposób ucieleśniły się moje najgorsze koszmary -od początku wiedziałam, że z trudnym arkuszem sobie nie poradzę.bo myślenie chemiczne mam w pewnym stopniu ograniczone niekompletną wiedzą; myślę dość schematycznie.

Jeśli chodzi o konkretne dane, to spodziewam się wyniku w granicach 72-87%. Myślałam, że po chemii będę wiedziała dokładnie na czym stoję... a tu całe 10 punktów niepewności.

Z biologii też w sumie ciężko wydedukować wynik, więc do 5 lipca pożyję sobie w niepewności. Może być super, a może być tragicznie. Rozbieżność całkowita ok 30 punktów rekrutacyjnych :D



Mam nadzieję, że się gdziekolwiek załapię. No cóż, pożyjemy zobaczymy.

A jak Wam poszło? Osobiście znam dwie osoby, dla których ta matura była łatwa... Podziwiam.

środa, 11 maja 2016

1.49 I po biologii

I po biologii. Arkusz wydawał się całkiem sympatyczny, aczkolwiek zawierał parę podpunktów, które wymagały sporego wysiłku, aby jakoś tę odpowiedź sformułować,
Ciężko robiło się zadanie 1, mimo tego, że merytorycznie było proste :D Problem z amoniakiem i wątrobą, z auksynami, z ochroną bierną i czynną...
Były problemy, ale nie ma problemów nie do rozwiązania.

Uważam, że poszło mi... nieźle? Na pewno na tyle dobrze, żeby mieć nadzieję. Jestem pewna straty jednego punktu (budowa kwiatu) -tu był edit, bo myślałam, że mam źle też ochronę bierną/czynną. Reszta ogólnikowo wydaje się w porządku i będzie zależała od klucza i od tego, czy nie palnęłam jakiejś głupoty...

Czasu było też ciut za mało -robiąc początkowo w swoim tempie, a przy 18. zadaniu przyspieszając zrobiłam ten arkusz z 175 minut, czyli na styk. Nie bardzo zdążyłam wszystko sprawdzić...

Mimo to mam nadzieję, że będzie chociaż te 80% :D

To by było na tyle :) A jak wam poszło? Jak oceniacie arkusz? :)

PS Ciekawe jak będzie wyglądał arkusz z chemii...oj ciekawe.

piątek, 6 maja 2016

1.47 Pierwsze koty

Dwa egzaminy już za mną, sześć przede mną.

Polski oceniam na średnio trudny. Temat był przyjemny -polonista po konsultacji powiedział mi, że nie mam się o co martwić. To się nie martwię.

Matematyka była prosta; bardzo prosta? Na pewno przystępna. Zgodnie z jakimś badziewnym kluczem znalezionym gdzieś w otchłaniach internetu spodziewam się jednego błędu -w ostatnim zadaniu (czyżby prawdopodobieństwo?). Trochę przekombinowałam -dosłownie- bo użyłam kombinacji zamiast wariacji bez powtórzeń i wynik wyszedł dokładnie dwa razy za duży. Smutłam.

Wyników nie spekuluję, bo nie wiadomo co i jak z kluczami, ale ogólnie jest nieźle.

Powróciłam do jakiś tam powtórek z biologii i z chemii, chociaż  na biologię już szczerze patrzeć nie mogę. Z chemii znowu arkusze.

Plan jazdy na przyszły tydzień: 
  • poniedziałek -matma R (może coś powtórzę, jakieś limesy itp :P)
  • środa -biologia R (będzie ciekawie)
  • czwartek -niemiecki P (czyli totalny spontan lub szybka powtórka gramatyki -w co wątpię)
  • piątek -chemia R (zobaczymy czego się nauczyłam przez ten rok...)
Ustne w kolejnym tygodniu.



niedziela, 1 maja 2016

1.46 Proszę Państwa, oto maj!

Oto maj! 


Do matury zostały niecałe 3 dni.


Póki co się nie stresuję, więcej jest dobrze.
Przygotowania znacznie osłabły, staram się odpocząć. Jedyne co robię, to czytam streszczenia lektur, książek z poza kanonu -w sumie 25 tytułów. Powinno wystarczyć :)

W środę za pewne przypomnę sobie małe co nieco z matmy.

W następny weekend jeszcze jedna powtórka z biologii i z chemii. Może po 2-3 arkusze. I z górki.
Potem już tylko ustne. O to się nie martwię -jestem dosyć wygadana i zawsze coś tam się powie, zatrzepocze rzęsami, ładnie uśmiechnie do komisji  i będzie te 30% :D


"Zanotuj: nigdy nie powinienem w siebie wątpić."
-Gregory House


Nie wiem kiedy teraz się odezwę; może nie wytrzymam i wrzucę coś już po podstawowej matmie, a może dopiero po ustnych...
Tak czy inaczej życzę wszystkim maturzystom otwartych umysłów, jak najmniejszego stresu i POWODZENIA! Czas spełnić nasze marzenia!




środa, 27 kwietnia 2016

1.45 Koniec pewnego rozdziału

Nie chodzę już do szkoły, siedzę w domu. 
Kolejne arkusze z biologii i chemii za mną. Szlifuję to, co bardzo niekulturalnie kradnie mi punkty i obniża wyniki. Zrobiłam dwa arkusze z matematyki podstawowej (91 i 83%) -muszę się tym zadowolić, bo nie planuję poświęcić na powtórki teoretyczno-praktyczne więcej niż 2-3 godziny. Przed chwilą zaczęłam też czytać streszczenia krótkie lektur i robić z nich streszczenia w pigułce :D Także jutro powinnam zakończyć moją edukację z języka polskiego...
Jutro mam też ostanie korepetycje z chemii... Creepy



Dopiero co brałam udział w konkursie z biologii w gimnazjum, aby zapewnić sobie miejsce w wymarzonej szkole, do której de facto nie poszłam. Szalona decyzja, inne liceum niż zamierzone -najlepszy wybór w życiu.
Wspaniała atmosfera, niezapomniane wydarzenia szkolne i pozaszkolne, nowi (a być może pierwsi prawdziwi) przyjaciele! Multum znajomych, ze względu na niesamowitą integrację całego rocznika. 
Nauczyciele z powołania, inspirujący i traktujący uczniów jak inspirację. Prawie wręcz koledzy (polonista piszący: M.! Co Ty robisz na fb? Syntezę jutro mamy! Trudna! Nie zdasz!), ironiczno-sarkastyczni, co osobiście uwielbiam. Dodający otuchy, dbający o nasz rozwój.

To były wspaniałe trzy lata, które minęły mi niepostrzeżenie. Będę wspominała je bardzo ciepło...i będę tęsknić.

Zakończenie roku już w piątek. Ponoć piękne, bardzo oficjalne, uświetnione przez występ chóru i naszych szkolnych muzyków. Wyciskacz łez. Jesteśmy gotowi ubrać togę, założyć biret i wkroczyć w dorosłość. Opuścić bezpieczną przystań, złapać wiatr w żagle i ruszyć w świat...

czwartek, 21 kwietnia 2016

1.44 Step by step

Walczę.
Powtarzam wszystko jeszcze raz, i jeszcze raz, i tak w kółko, i w kółko.
Są efekty.

Przełamałam passę arkuszy z chemii pisanych na 80-82% i obecnie 3 (edit. 2-->3 ;) z rzędu powyżej 90%.
Mam nadzieję, że to nie tylko chwilowa poprawa, nie chwilowy "zaskok" mózgu, a coś, co zostanie ze mną przynajmniej do godzin popołudniowych 13-tego maja (godzina zero).

Z biologii kończę dzisiaj kolejną, ostatnią już partię materiału w tej serii powtórek. Serii X. Na weekend zadania z Teraz Matura. Ile się uda? Nie mam pojęcia. Oby jak najwięcej.


Z matematyki zrobiłam od stycznia pół arkusza (w tym tygodniu). Wcześniej w sumie chyba 3.

Kolejny próbny niemiecki 85%.

Polski nietknięty.

Będzie dobrze.
Musi być.
Walczę.


...i taki jest plan

sobota, 16 kwietnia 2016

1.43 Finałowo

I stało się. Po całych trzech dniach przygotowania, wybrałam się na etap wojewódzki OWE. No i tak jakoś wyszło, że znowu się obroniłam i finalista po raz drugi jest mój :) Także w czerwcu uderzam na Kraków! :) Na co liczę? Zależy od wyniku matury z chemii. Pewne 80% lub więcej -raczej się nie uczę; wynik mniejszy niż 80% -ostre zakuwanie po maturze i próba uzyskania laureata...

OWE to świetne wspomnienia, fajni ludzie i niepowtarzalny klimat. Polecam wszystkim!


Tak poza tym to u mnie po staremu... Arkusze jakoś idą, przy czym to jakoś wygląda dość różnie, co mi się bardzo nie podoba. Bo niby jak to jest, że robiąc w ciągu dwóch dni dwa arkusze (czyli de facto posiadając taką samą wiedzę) ostateczny rezultat różni się o ok 10%? Wniosek nasuwa się jeden: matura niczego nie dowodzi, a na pewno nie odzwierciedla stanu wiedzy. So sad.


Do matury 17 dni... tik tak



wtorek, 12 kwietnia 2016

1.42 Wszędzie arkusze!

Dzisiaj tylko krótka relacja z linii ostatniego oporu, na 3 tygodnie przed maturą.
Sprawa wygląda u mnie dokładnie jak na zdjęciu poniżej -nic dodać nic ująć:


Wracam do arkusza z chemii, także ten... Do napisania! :)

piątek, 8 kwietnia 2016

1.41 Wzrosły limity!

Dobra informacja z rana:
Progi mają przez to spaść o jakieś 2-3 punkty :)
Więcej informacji na zapewne znanej wszystkim stronie namedycyne.eu :)
Miłego dnia i owocnej nauki! 

środa, 6 kwietnia 2016

1.40 Intensywnie, naukowo

Udało się skończyć powtórkę z biologii -całą! Obejmowała ona jednokrotne przeczytanie całego materiału z podręczników, zrobienie z tego notatek oraz zrobienie i nauczenie się fiszek z anatomii, botaniki i zoologii. Przy tym rozwiązałam zdaje się 7 arkuszy.
Chemię mam już powtórzoną dwukrotnie.


Co planuję teraz? Zastanawiam się nad rozpoczęciem 4-dniowego cyklu nauki, który miałby obejmować:

  • dzień 1 -powtórkę z notatek z biologii
  • dzień 2 -rozwiązanie arkusza z biologii łącznie ze sprawdzeniem go, a następnie doczytanie tematów, w obrębie których popełniłam błąd (być może ze zrobieniem zadań ze zbiorów)
  • dzień 3 -powtórka z repetytorium i własnych notatek z chemii
  • dzień 4 - jak dzień 2 tylko, że z chemią
Cykl planuję powtórzyć 2-3 razy (o ile oczywiście ten sposób będzie mi odpowiadał).

Co myślicie o takim cyklu? Macie jakiś fajny i skuteczny sposób na powtórki? Maturzyści, czy Wy też tak bardzo ignorujecie matury typu polski/język obcy/matma...?

I na koniec motywujący cytat:


„Najpewniejszym sposobem na uniknięcie porażki jest
determinacja, by osiągnąć sukces"

Richard B. Sheridan

Miejmy nadzieję, że tak właśnie jest i niech tej determinacji nam nigdy nie zabraknie :)


Pozdrawiam serdecznie, M ;)

czwartek, 31 marca 2016

1.39 Na miesiąc przed maturą

A co może być u maturzysty na miesiąc przed maturą? Ból głowy, stres i kołatanie serca. Lepiej teraz niż na sali z długopisem w ręku. Tylko po co w ogóle?
Miałam dać znać, jak będę znać wyniki matur próbnych part 2. Tak więc:

  •  Tutor napisany na 67%, przy średniej szkoły 45%, najniższym wyniku poniżej 20%, najwyższym 93% (olimpijczyk) -5 osób miało więcej niż 80%. Klasyfikuję się na ok 15 pozycji na 80 osób. Czy ten wynik mnie satysfakcjonuje? I tak i nie. Niby nie najgorzej, ale bez rewelacji. Zrobiłam parę głupich błędów, wyszło z czym mam jeszcze problem i to chyba w tym najważniejsze...
  • Biologia napisana na 80% -był to, jak się okazało arkusz ćwiczeniowy z CKE. W skali szkoły jestem dość wysoko. Z moich danych wynika, że top 5 na ok 90-100 osób. Sprawdzony arkusz zobaczę dopiero jutro i wyciągnę odpowiednie wnioski. Wiem, że na pewno leży biotechnologia w dalszym ciągu... Zobaczymy co oprócz tego :P Wynik uważam za dający nadzieję, ale niedający spokoju ducha :P
Pamiętacie jak miałam taaakie ambitne plany, że zrobię tyyyle materiału? Przeliczyłam się of course. Ale udało mi się zrobić całą ekologię, ochronę środowiska, ewolucjonizm i zaczęłam genetykę (zostało skończyć genetykę i zrobić biotechnologię).
Oprócz tego ostatnio robię arkusze z biologii. Dwa napisane w przedziale 83-93% -czeka mnie jeszcze weryfikacja odpowiedzi niepewnych z nauczycielem; jeden po weryfikacji 85%.
I znowu niby okay, ale na lekarski może być mało.... Czas pokaże, ale bądźmy dobrej myśli :)


Jak Tutor wypadł u Was w szkole?
Jak radzicie sobie ze stresem?

33 dni...Tik tak.

sobota, 26 marca 2016

1.38 Świątecznie

Wiosna już nie tylko w kalendarzu, ale też za oknami. Na szczęście! M. jest ciepłolubna, więc słoneczko jak najbardziej na plus. Poza tym o ile przyjemniej się uczy, kiedy za oknem nie słychać przejeżdżających samochodów i zgiełku miejskiego, a ćwierkanie ptaków i szum wiatru. Zalety bycia w domku.

Maturki próbne (part 2) były, czekam na wyniki, które powinny się pojawić na dniach. Niemiecki ustny ok 70%, więc jestem zadowolona. Ogólnie ciężko stwierdzić jak poszła biologia i chemia, bo oba arkusze były na poziomie. Jak będę znać wyniki, to się odezwę.

Pezet wrócił <3


Poza tym wszystko na święta przygotowane, ciasta upieczone i ogólnie jest przyjemnie :)

Wesołych, rodzinnych Świąt! :)


piątek, 18 marca 2016

1.37 Bo szkoła przeszkadza w nauce

Dzisiaj zrobiłam sobie całkowicie nieplanowane wolne od szkoły. Jakoś tak wyszło, że wróciłam do miasta rodzinnego i w sumie nie opłacało się jechać na jeden dzień do szkoły. Tym bardziej, że oceny wystawione a sami wiecie, jak wtedy wyglądają zajęcia... Tak więc wykorzystałam ten czas na dokończenie notatek, które ostatnio w lawinie nauki trochę zaniedbałam. I jestem na czysto :) Na weekend (+poniedziałek) planuję powtórzyć genetykę, biotechnologię i ewolucjonizm.
Zdaję sobie sprawę, że to spory zakres materiału, ale uwaga, uwaga: w przyszłym tygodniu znowu mam próbne matury! Uwielbiam moją szkołę (i to nie jest sarkazm). We wtorek ustny niemiecki i biologia, a w środę chemia. Będzie możliwość sprawdzenia się i zbadania przyrostu wiedzy, co jakby nie patrzeć zawsze jest pozytywne i daje informację zwrotną :) Choć Tutor nie napawa optymizmem :P
Po przerwie świątecznej natomiast wchodzimy w nowy plan lekcji, w którym uwzględnione są tylko te przedmioty, które zdaję na maturze. Tak więc mamy zaplanowany bity miesiąc rozwiązywania i sprawdzania arkuszy, robienie tony zadań i powtórzenie lektur ogwiazdkowanych. W domu będzie czas na gruntowanie wiedzy, bo zajęcia kończą się o 12.30 :) W teorii wygląda to lepiej niż pięknie, zobaczymy jak będzie wyglądało w praktyce.
I wiecie co wam powiem? Zaczynam chyba się ciut denerwować. Czasu coraz mniej i boję się, że nie wykorzystam go tak, jak powinnam. Niby wydaje mi się, że robię sporo i że nie jest ze mną tak źle, ale.. No właśnie. Ale zawsze można robić więcej!
Ciesze się, że mam to zabezpieczenie w postaci Katowic. Mimo, że nie jest to moja wymarzona uczelnia, to na pewno indeks wezmę z pocałowaniem w rączkę i wybrzydzać nie będę :D O ile oczywiście mnie tam jednak zechcą :P
Także (może mniej pewnie niż zazwyczaj) walczymy dalej! 46 dni...

niedziela, 13 marca 2016

1.36 Quo vadis?

Kolejny tydzień za mną. Tydzień, w którym wywalczyłam sobie brzuchatą piąteczkę z matematusi oraz pikną średnią na świadectwie (pięć i jeszcze troszkę ;) Powtórzyłam też ekologię i skończyłam caluśki materiał z chemii. I zrobiłam w sumie 3 i pół arkusza :P


Ze spraw poza szkolnych -udało mi się pobić własny rekord w układaniu Kostki Rubika, także M. jest szczęśliwa :D

Natomiast wczoraj postanowiłam, na które uczelnie będę rekrutować. I tak oto, w kolejności według której mi zależy są to: Poznań, Wrocław, Gdańsk, Bydgoszcz, Szczecin, Katowice (oraz opcjonalnie Kraków -jeśli matura z matmy pójdzie dobrze).
Pół dnia zabrało mi stworzenie tej listy -przekopanie połowy internetów, przeczytanie setek opinii o uczelniach, miastach; rozważenie odległości od domu. Jednym słowem: wszystkich za i przeciw. A wy macie już taką listę? Czym się kierujecie? Która uczelnia waszym zdaniem jest najlepsza? :)

wtorek, 8 marca 2016

1.35 Just 56 days...

Niby czasu coraz mniej, ale jeszcze nie czuję presji. Robię swoje.
Tak jak mówiłam, po zaliczeniu z biochemii (na 90%) powróciłam do rozwiązywania arkuszy z biologii. Idzie nieźle, ale nie tak dobrze jak bym chciała -myślę, że jest to skutek tego przestoju w rozwiązywaniu dużej ilości zadań który sobie zafundowałam. I tutaj apel do was Maturzyści: jeśli jeszcze nie robicie arkuszy, to rzućcie wszystko, nawet w tym momencie, post poczeka, i zacznijcie robić maturki! Naprawdę! Wiedza wiedzą, a zadanka żyją swoim życiem.
Z powtórek z chemii utrzymuję stały poziom -80%, co przy podejściu mojej nauczycielki "wiem, że tego nie będzie na maturze, ale jak dacie radę z tym, to dacie radę ze wszystkim" uważam za niemałe osiągnięcie :)

 Z informacji dodatkowych:
  • ciągle walczę o nie najgorsze świadectwo -a właściwie tylko o ocenę z matmy (niby trochę szkoda czasu, ale i tak zdaję to na poziomie R, więc może warto jeszcze poćwiczyć?)
  • terminy matur ustnych -po połowie maja ;/
  • wystawienie ocen już za 10 dni ;o
Także ten...56 dni

poniedziałek, 29 lutego 2016

1.34 Nihil novi

U mnie nic nowego. Uczę się trochę, żeby nie mieć wyrzutów sumienia...
Co nie zmienia faktu, że ten weekend do najbardziej pracowitych nie należał. Trochę się pouczyłam (tudzież udawałam, że się uczę), a potem robiłam słodkie NIC.


Ostatnio za mało odpoczywam, także nie mam sobie za złe tego jednego luźniejszego weekendu. Miałam w końcu trochę czasu dla rodzinki, na obejrzenie jakiegoś filmu :) Ogólnie full relax :)

Ale mamy nowy tydzień, nowe zadania do zrealizowania, więc tak jak miałam w planach fermentacja i te inne bzdety już za mną ;)
Jutro -transport wody w roślinach.

A tak poza tym to Chirurdzy obejrzeni, Oskary rozdane. Skoro Leo w końcu dopiął swego, to nam też się uda, nie? :D


czwartek, 25 lutego 2016

1.33 Biochemia nie taka straszna

Trzeci dzień intensywnego siedzenie nad biochemią skutkuje zrozumieniem fotosyntezy i tych innych metabolizmów, enzymów i całej reszty. M. się cieczy :)
Na dzisiaj zostało mi w sumie jeszcze oddychanie, na poniedziałek cykl mocznikowy i fermentacja i to wszystko! Poszło dość sprawnie ;3

No i w środę sprawdzianik z cytologii i biochemii (zdaje się, że przedostatni w mojej szkolnej karierze ;o)
Weekend stawiam pod znakiem alkoholi. Będzie ostra biba i chlanie. I fenoli. I węglowodorów. Si babcia (jak mówi moja chemica <3). W poniedziałek kartkóweczka. Całogodzinna :D

A tak swoją drogą. Czy tylko ja mam mnóstwo planów do realizacji, kiedy będę już PO? Czasami czuję się zupełnie, jakbym czekała na jakiś impuls, pozwolenie, aby ponownie wrócić do świata, do życia...

wtorek, 23 lutego 2016

1.32 Powolutku

Do przodu, w swoim tempie, bez stresu i nerwów. Zostało jeszcze przecież trochę czasu, jeszcze zdążę wszystko zrobić, doszlifować, wyćwiczyć. Będzie dobrze!

Na powtórkach z biologii za mną: anatomia, botanika i zoologia. W trakcie cytologia z biochemią, a przede mną genetyka, ewolucjonizm i biotechnologia. Wygląda to nieźle :)
Z chemii powtórzona już cała nieorganiczna łącznie z zadaniami obliczeniowymi, a przede mną organiczna, w której i tak czuję się dość pewnie. No może z wyjątkiem związków z azotem :P 
Maturki z chemii cały czas się ćwiczą i wychodzą coraz sprawniej. W przeciwieństwie do biologii, z której arkusza nie tknęłam już ze 2-3 miesiące... Ale wracam do tego zaraz po powtórzeniu z biochemii, z której chyba najmniej pamiętam. To się (mam nadzieję) wyćwiczy...Także luzik.

No i na powrót muszę trochę pozamartwiać się ocenami na świadectwo, powyciągać co się da, bo przecież Poznań bierze pod uwagę średnią ocen... A do ich wystawienia zostały 4 tygodnie ;o Ale oczywiście bez przesady. Jak będzie tak będzie :)

A kiedy za dużo się uczysz...



poniedziałek, 15 lutego 2016

1.31 Dwa razy 39

Ogólnie nie mam nic przeciwko poniedziałkom. Dzień jak dzień i gdyby tak zawsze traktować go jak największe zło na świecie, chodziłabym naburmuszona 1/7 swojego życia. Więc po co.
Dzisiejszy poniedziałek jednak do łatwych i bezproblemowych nie należał, gdyż miałam trochę zaliczeń. Kartkówka z pochodnej i ekstremów poszła super (5/5), sprawdzian z powtórek z matmy zdecydowanie gorzej... 
Oprócz tego zaliczenie z chemii z zadanek obliczeniowych (pH, alfa i te sprawy) poszło okay, 8/10 :)
No i na deser, a właściwie to na start dnia miałam próbną maturę ustną z polskiego. Temat wylosowałam całkiem w porządku, poszło jako tako, zdać zdałam...pytanie tylko jak. Jutro wyniki (tu będzie wynik: 90%) 


W środę sprawdzian z zoologii, więc właśnie uczę się teorii spoglądając co chwilę na pandową kamerkę, tu link dla wielbicieli pand ;P Jakby nie patrzeć, kręgowiec, nie? :P
Plany na końcówkę tego tygodnia i na cały następny tydzień: budowa komórki, metabolizm i powtórka węglowodorów :)
Robiłam na weekend maturę 2015 z matematyki rozszerzonej i poszło całkiem całkiem :) 50-60%, czyli tyle, ile chciałabym mieć z majowej :)
A do matury 78 dni. 11 tygodni. Robi się groźnie, ale nie dajmy się zwariować...

Ps Nowy odcinek Grey'sów! Już wiem, co będę robiła na dobranoc. Aaaaaa! 

niedziela, 14 lutego 2016

1.30 Mil-jon

Może ptaszki nie śpiewają, może motylek nie przysiada co chwilę na kwiatku i nie macha swoją trąbką i ogólnie wiosny za oknami nie widać, ale mimo to w serduszku jakoś tak ciepło i radośnie. A wszystko to za sprawą splotu różnych okazji, które przyszło mi ostatnio świętować :)
Weszłam oto w ostatni już rok mojego życia, kiedy to 1 dumnie stoi na przedzie; rok który mam nadzieję będzie obfitował w same dobre wydarzenia i wielkie, wielkie zmiany. Matura, długie i wyczekiwane wakacje, a potem, no cóż, czas pokaże...



Oprócz tego uczuciowo-rocznicowo, więc jak najbardziej na plus do poziomu szczęścia i stanu endorfinek.
No i święto, które ma tylu zwolenników co i przeciwników. Walentynki. Niby to komercyjne, niby kocha się zawsze a nie tylko jeden dzień w roku, ale jest to dodatkowy pretekst, żeby gdzieś wyskoczyć i zrobić coś ciekawego razem. Ja jestem na tak :)

Wszystkim zakochanym i nie tylko, szczęśliwego Walentego! :)


Trochę zawiało prywatą, ale co tam :P Raz nie zawsze :)

poniedziałek, 8 lutego 2016

1.29 Budzik morderca

Dzisiaj nastał ten dzień, w którym M. wyłączyła budzik i poszła spać dalej (a musicie wiedzieć, że zdarza mi się to w rannej porze niezwykle rzadko). Na szczęście niezastąpiona w tym wypadku była moja mama, która zadzwoniła z kontrolą, czy aby na pewno zwlokłam się z łóżka. Zerwałam się i w ułamku sekundy byłam na nogach. 40 minut później niż zwykle :D Do szkoły dążyłam rezygnując z porannej kawusi, zrobienia drugiego śniadania, czy też jakiegoś lekkiego makijażu (malowanie rzęs stojąc na światłach zawsze spoko +dezaprobata wypisana na twarzy widzącego to mężczyzny w samochodzie obok :p)

Potem było już zdecydowanie z górki, nie licząc sprawdzianu z z rachunku różniczkowego, na który poszłam niestety nieprzygotowana -priorytetem w dniu wczorajszym była biologia :)
Co do zeszłotygodniowych zaliczeń, to jestem zadowolona z wyników: biologia 14/15 pkt, chemia 32/40 (80%).
Jutro kolejne zaliczenie z chemii -stężenia i rozpuszczalność -niesamowite mamy to tempo powtórek...
Bezkręgowce za mną, strunowce w trakcie :)
Pod okiem mojego korepetytora zrobiłam też maturę z chemii 2015 -93%!
Kochani Maturzyście, zostało nam 85 dni na walkę o marzenia! Trzymajcie się! :)

poniedziałek, 1 lutego 2016

1.28 Próbne maturki cd

Wyniki z próbnych matur -podsumowanie
polski 84%
matematyka podstawowa 74%
niemiecki podstawowy 79%
biologia R 70%
chemia R 70%
matma R wstyd się przyznać :) ale maluutko :)
Także ten... ogólnie to jestem bardzo zadowolona.
A dzisiaj M. się uczy na jutrzejszy sprawdzian z biologii obejmujący calutką botanikę (+grzyby i protista) z kawusią w ręku of course.







W tym tygodniu czeka mnie jeszcze sprawdzian-kobyła z chemii (cukry, stereoizomeria, budowa atomu, hybrydyzacja, redoksy, termochemia, kinetyka i statyka, wiązania i reakcje w roztworach) -powtórki takie są... Będzie fajnie!
A na biologii ruszyliśmy dzisiaj z powtórkami z zoologi bezkręgowców...








Także lecimy po feriach z nowymi siłami :)


czwartek, 28 stycznia 2016

1.27 Zawód: lekarz

Setki godzin nad książkami, tysiące przeliczonych zadań, masa nerwów i stresu. Imprezy na które się nie poszło i bruki, których się nie wyszlifowało. Odpoczynek z wyrzutami sumienia, że mogło się przecież tyle w tym czasie zrobić... No w sumie po co to wszystko?
Przecież jest tyle łatwiejszych dróg w życiu, niż ślepe dążenie do zostania lekarzem. Systematyczna nauka w gimnazjum, żeby dostać się do dobrego liceum; w liceum żeby świetnie napisać maturę; potem wyczerpujące studia i na koniec stresująca i bardzo odpowiedzialna praca.

A więc w sumie dlaczego medycyna?
Większość Malutkich ma pełno pomysłów na to, co będzie robić w przyszłości. Malutka M. natomiast takich pomysłów nie miała za wiele. Jedyne co mi przyszło do głowy, to to, aby zostać żołnierzem. Czemu akurat żołnierz? Chciałam pomagać ludziom w sposób aktywny, móc być dumna, że komuś uratowałam życie (tak przynajmniej to widzę z perspektywy czasu). Jednak stopniowo to marzenie wygasało, gdy zdałam sobie sprawę, że kobieta w wojsku raczej cudów nie zdziała. I bez planów na przyszłość zostałam aż do rozpoczęcia drugiej klasy gimnazjum, kiedy to moja nauczycielka biologii, wielki postrach wśród uczniów, (prawie) zmusiła mnie abym wzięła udział w olimpiadzie z biologii. Mimo, że jestem osobą bardzo asertywną i z powiedzeniem "nie" nie mam przeważnie najmniejszego problemu, to tym razem uległam. I tak zatraciłam się w tej nauce, że się w biologii zakochałam :) A potem to już nawet nie wiem, jak mi się ta medycyna do głowy wbiła. Stało się to dla mnie oczywiste, że to jest to, czego pragnę. Współgra to z moją osobowością -uwielbiam wyzwania. A czy jest coś trudniejszego niż bycie lekarzem? (btw. usłyszałam kiedyś odpowiedź, że bycie astronautą ;) Chciałabym mieć pracę, która byłaby dla mnie wyzwaniem, żeby była to praca ambitna i wymagająca ciągłego rozwoju i samodyscypliny. To wszystko gwarantuje mi medycyna.
I w sumie nie widzę dla siebie innego miejsca na świecie...
Trochę się boję tego, jak będzie wyglądał kontakt z pacjentem; czy się w tym odnajdę. Nie wszystkie specjalizacje jednak opierają się na nim w takim samym stopniu (rodzinny, a chirurg, a radiolog) i myślę, że w razie czego znajdę coś dla siebie. Szkoda, że nie mam w otoczeniu nikogo, kto byłby jakoś z tym środowiskiem związany, żeby trochę popytać i rozwiać wątpliwości.
Czas pokaże...
A najpierw to trzeba się jakoś na te studia dostać...


sobota, 23 stycznia 2016

1.26 Studniówka, ferie, OWE, chemia, 101 dni...

Ferie zaczęłam już jakiś czas temu od... studniówki! Impreza była przednia, hasałam wesoło do 4 nad ranem. Korona na głowie, długa czarna suknia balowa i P. przy moim boku. Było na prawdę cudownie! :) 
Wszystko pięknie, ale final solution wisi w powietrzu, niczym topór trzymany w rękach kata nade mną, niewinną maturzystką. I słowa jednego z nauczycieli mojej szkoły, które doskonale oddają charakter całej sytuacji:
"Lubię studniówkę. Przypomina mi bal na Titanicu...Katastrofa jest tak blisko, a Wy pięknie ubrani, tańczycie nie przejmując się niczym. To ma element tragizmu." 
No właśnie. Do MATURY 101 dni!
Ostatnio stresuję się znacznie mniej (za pewne do czasu), bo czuję się (chwilowo) panem sytuacji. Powtórki idą mi bardzo dobrze, zarówno z biologii jak i z chemii. Potwierdzają to oceny ze sprawdzianów powtórkowych (biologia 96%, chemia 83%).
Czas na trochę obiecanych szczegółów.
Biologia:

  • W szkole powtarzamy materiał w tempie mniej więcej jeden dział na 2 tygodnie
  • Na podstawie podręcznika z Nowej Ery, którego używamy w szkole, robię notatki. Pracuję na bieżąco, codziennie czytam temat i wynotowuję to czego nie pamiętałam lub to, z czym mam problem. Jak to wygląda objętościowo? Np całą anatomię człowieka zmieściłam na 11 stronach A4. Tutaj macie poglądową notatkę z układu rozrodczego:
(część osób uważa moje pismo za bardzo nieczytelne, także przepraszam :P)
  • Zadania robię głównie z Teraz Matura, po skończonym temacie, w wolnej chwili, przed sprawdzianem...
  • I mój faworyt <3 Na podstawie zrobionych przeze mnie notatek sporządzam fiszki. Fiszki na komórkę! Korzystam z darmowej aplikacji AnkiDroid. Jest boska. Ustala nam plan powtórek, w zależności od tego, w jakim stopniu opanowaliśmy materiał. Super do powtórek przed sprawdzianem, a jeszcze lepsza przed maturą :D Minus? Wymaga niesamowitej systematyczności i cierpliwości przy wpisywaniu pytań. Przykładowe pytanie i odpowiedź z mojej bazy pytań: 
I to by było na tyle, jeśli chodzi o moją naukę z biologii. Od marca chcę ruszyć z robieniem arkuszy...A wy macie jakieś sprawdzone patenty?
Co do chemii, to też idzie nieźle. Robię zadanka, opanowałam w końcu zadania na stężenia molowe, alfę itp :) Do końca ferii chcę opanować jeszcze wiadomości o kwasach, pierwiastkach z bloku s,p,d i będę zadowolona :)
Jeszcze mała informacja: przeszłam etap szkolny Olimpiady Wiedzy Ekologicznej :)
Trzymajcie się cieplutko i walczcie, bo jest o co :)

poniedziałek, 4 stycznia 2016

1.25 Małe, a cieszy

Dostałam dzisiaj wyniki z matury próbnej z j. niemieckiego (podst) -79%! Jestem super szczęśliwa, bo nie spodziewałam się tak fajnego wyniku przed powtórkami, tym bardziej, że nie mam talentu do nauki języków obcych -gramatyka zawsze kuleje. Co się zresztą potwierdziło i tym razem, bo 60% straconych punktów to właśnie błędy gramatyczne. Na maturze majowej wystarczy mi 70% do samospełnienia, więc jestem na dobrej drodze :)
Jak minęły święta? W sumie to mało ambitnie. Zrobiłam jedynie jeden arkusz z matmy podstawowej (94%) i przejrzałam jeden z rozszerzonej (przejrzałam, nie zrobiłam, bo zadania z trygonometrii wprawiły mnie w osłupienie). Z chemii zrobiłam tylko białka, aminokwasy i pI, a z biologii protista, porosty i grzyby. W sumie zajęło mi to dwa dni. Resztę czasu przespałam, spędziłam z chłopakiem i zaliczyłam maraton ze Star Wars <3
A wiecie co najlepiej usłyszeć po świętach?  "O kurczę M, czy Ty schudłaś!?"
Hmm myślę, że nie, ale miło usłyszeć to po tym małym świątecznym objadaniu :p
Wracam do nauki. Na dzisiaj tkanki roślinne oraz kinetyka i termochemia :)
Trzymajcie się ciepło!

3.98 Mówcie mi Pani Doktor!

 Niesamowite, jak te 6 lat studiów zleciało! Jeszcze nie tak dawno temu dostanie się na kierunek lekarski było moim wielkim marzeniem. A dzi...