Nie chodzę już do szkoły, siedzę w domu.
Kolejne arkusze z biologii i chemii za mną. Szlifuję to, co bardzo niekulturalnie kradnie mi punkty i obniża wyniki. Zrobiłam dwa arkusze z matematyki podstawowej (91 i 83%) -muszę się tym zadowolić, bo nie planuję poświęcić na powtórki teoretyczno-praktyczne więcej niż 2-3 godziny. Przed chwilą zaczęłam też czytać streszczenia krótkie lektur i robić z nich streszczenia w pigułce :D Także jutro powinnam zakończyć moją edukację z języka polskiego...
Jutro mam też ostanie korepetycje z chemii... Creepy
Dopiero co brałam udział w konkursie z biologii w gimnazjum, aby zapewnić sobie miejsce w wymarzonej szkole, do której de facto nie poszłam. Szalona decyzja, inne liceum niż zamierzone -najlepszy wybór w życiu.
Wspaniała atmosfera, niezapomniane wydarzenia szkolne i pozaszkolne, nowi (a być może pierwsi prawdziwi) przyjaciele! Multum znajomych, ze względu na niesamowitą integrację całego rocznika.
Nauczyciele z powołania, inspirujący i traktujący uczniów jak inspirację. Prawie wręcz koledzy (polonista piszący: M.! Co Ty robisz na fb? Syntezę jutro mamy! Trudna! Nie zdasz!), ironiczno-sarkastyczni, co osobiście uwielbiam. Dodający otuchy, dbający o nasz rozwój.
To były wspaniałe trzy lata, które minęły mi niepostrzeżenie. Będę wspominała je bardzo ciepło...i będę tęsknić.
Zakończenie roku już w piątek. Ponoć piękne, bardzo oficjalne, uświetnione przez występ chóru i naszych szkolnych muzyków. Wyciskacz łez. Jesteśmy gotowi ubrać togę, założyć biret i wkroczyć w dorosłość. Opuścić bezpieczną przystań, złapać wiatr w żagle i ruszyć w świat...