sobota, 19 grudnia 2015

1.24 "Były matury próbne..."

Przedświąteczny szał i gorączka w tym roku mnie nie dopadły. Jedyne co przychodzi mi do głowy na myśl o świętach, to to, ile zadań i z jakiego materiału powinnam zrobić. Smutne, ale takie jest po prostu życie maturzysty.
Materiał z chemii i z biologii w szkole skończyliśmy pod koniec listopada. Cały materiał...a uwieńczeniem tego były matury próbne. Podzielę się z wami wynikami, choć nie do końca jestem przekonana, czy jest czym: biologia 70%, chemia 68%.
Wynikiem z biologii jestem nieco zdegustowana, bo myślałam, że 80% przeskoczę bez problemu. A tu zonk. W skali mojego rocznika szkolnego (+-90 osób) jest to jednak chyba 3-5 najlepszy wynik, co mnie trochę pociesza. Dowiedziałam się, jak wiele mam jeszcze do nauczenia, powtórzenia, usystematyzowania i dało mi to niesamowitego kopa.
Jeśli chodzi o wynik z chemii, to jestem całkiem zadowolona. Maturę pisałam jeszcze bez nauczenia się cukrów (które już umiem) i aminokwasów (z których mam następne korepetycje, więc też będę umieć). Do dopracowania zostaną mi jeszcze zadania obliczeniowe. Liczyć, liczyć, liczyć. Mój wynik na tle rocznika jest trochę powyżej przeciętnej -średnia 48%, jednak było też sporo wyników powyżej 80, a nawet 90%. Także nie jest źle, ale mam nad czym pracować.
A jak wam poszły matury próbne?
Od początku grudnia zaczęliśmy powtórki. W życiu nie uczyłam się tak dużo i tak systematycznie jak przez ostatnie 3 tygodnie. I co najlepsze, czuję, że to coś daje :)
Póki co odstawię chyba robienie arkuszy maturalnych, na rzecz robienia po prostu zadań z Witowskiego i z Teraz Matura. Myślę, że na dobre mi to wyjdzie, bo te arkusze tylko mnie dobijają. I tak już ostatnio kiepsko sypiam (lub też nie sypiam), bo stres maturalny działa.
Chyba powinnam trochę odpuścić, odpocząć, ale nie chcę potem żałować, że mogłam zrobić więcej. Także póki mam kawę i warunki do nauki będę rozwiązywać zadania...z gwiazdką (i bez).
A tak poza tym to dwa tygodnie temu skończyłam oglądać chirurgów (to może tłumaczyć czemu tyle się uczę). 8 sezonów po 24 odcinki po 40 minut w... 2,5 miesiąca? I nie zawaliłam szkoły! :P Średnia powyżej 5 :P


środa, 4 listopada 2015

poniedziałek, 2 listopada 2015

1.22 Przecież to dopiero...listopad?!

Niedawno stałam (prawie) grzecznie w szeregu podczas apelu rozpoczynającego nowy rok szkolny. Bardzo niedawno. Czułam się maturzystką, ale miałam poczucie, że mam jeszcze całą masę czasu do nauki, że wszystko zdążę zrobić. Wiecie ile dni zostało do matury 2016? 183! A co ja robię?
Otóż, mimo tego delikatnie dołującego wstępu, udało mi się trochę wyluzować :) Znajduję czas na wszystko: na naukę bieżącą i odrobinę powtórek, na korki z chemii i wertowanie zbiorów; na spędzenie popołudnia z chłopakiem i wyjście z przyjaciółmi; na oglądanie Chirurgów (6 tygodni-5 sezonów, polecam :P) po nocach, ale bez zawalania szkoły :)
Także nareszcie harmonia.
Mam w planach szybkie dokończenie serialu do końca listopada (jeszcze 3 sezony) i rozpoczęcie od grudnia trochę intensywniejszych powtórek, tym bardziej, że 29.11 listopada kończymy z biologii i z chemii bieżący materiał i lecimy od początku całość :)
Chciałabym wam serdecznie polecić pewną pozycję z chemii, a konkretnie Trenera, wydawnictwa PWN. Książka jest na prawdę rewelacyjna; zawiera opracowane zadania ze wszystkich tematów, jakie obowiązują na maturze. Opracowane, to znaczy wszystko krok po kroku wyjaśnione, co i dlaczego należy zrobić. Bardzo przydatna pozycja, z którą pracę można przyrównać do pracy z korepetytorem, który za rączkę poprowadzi Cię przez świat wiązań, ketonów i aldehydów.
Jest tylko jeden mały problem. Książki w stanie nowym nie można nigdzie kupić, gdyż nie jest już wydawana. Można znaleźć natomiast używane, w bardzo ładnym stanie.

A tak poza tym to miałam remont w pokoju i teraz wygląda znacznie doroślej. Piaskowa cegłówka i farba kawa z mlekiem -bosko :) Teraz tylko zapełnić specjalnie przygotowaną półkę książkami na medycynę...
Trzymajcie się cieplutko i z dala od jesiennej chandry :)

poniedziałek, 5 października 2015

1.21 Piguła

Sprawdzian z chemii organicznej 79%, z laboratorium z chemii 83%, sprawdzian z matematyki 80% i moje wielkie rozczarowanie, diagnoza z biologii -75% (przeliczyłam się z tym obstawianiem 90-ciu procent ;c)
Cóż z tego wynika? Praca włożona w naukę chemii procentuje...a kompleks biologicznej boskości zabija. Trzeba wrócić do nauki biologii, bo będzie źle.
Ale nie łapiemy doła, bo szkoda na to czasu
Plan na dzisiaj: chemia labo -projekty, matematyka -sprawdzian oraz Zbrodnia i kara o ile starczy czasu ;3

czwartek, 1 października 2015

1.20 Kawa, chirurdzy i chemia :)

Siemacie :) Dzisiaj mam wyjątkowo dobry dzień! Pierwsza lekcja została odwołana więc mogłam pospać prawie godzinę dłużej, a sami wiecie ile to jest godzina...Po za tym całkiem nieźle poszła mi próbna maturka (wewnątrzszkolna) z polskiego, no i najważniejsze; napisałam sprawdzian z matmy z równań trygonometrycznych, mając z tego działu potężne wręcz zaległości i ucząc się jedynie wczoraj (do 1 w nocy, ale ciiii) iii (chyba jako jedyna) wyszłam z niego bardzo zadowolona :D A myślałam, że ten dział jest niedoogarnięcia, kurczę, a jednak :)
Poza tym przywrócili nam z dniem dzisiejszym sklepik szkolny i całkiem nieźle to wygląda.
No i pokonałam skakankę na wfie i to całkiem w dobrym stylu.
I wczorajsza diagnoza z biologii z biochemii, fizjologii roślin i budowy komórkowej poszła mi całkiem, całkiem (może nawet ok 90-95%).
Także to jest zdecydowanie dobry dzień :)
Aby go ukoronować piję sobie miastową kawkę i zbieram do oglądania chirurgów. Trochę relaksu po ciężkim tygodniu, ot co. Jeszcze co prawda czeka mnie nauka na sprawdzian z chemii z węglowodorów na jutro i przygotowanie na jutrzejsze korki, ale dam radę! Regeneracja&mobilizacja :)
Życzę wam i sobie jak najwięcej dobrych dni!

poniedziałek, 28 września 2015

1.19 Promyczek

Parę dni temu napisałam e-maile do uczelni w Poznaniu i w Katowicach, aby upewnić się, co do wpływu mojego finalisty Olimpiady Wiedzy Ekologicznej na rekrutację.
Odpowiedź z Poznania:
"Dzień dobry,
 
niestety, nie.
 
Pozdrawiam"

No niestety; taryfy ulgowej nie będzie. A szkoda, po Poznań jest jedyną uczelnią na której mi na prawdę zależy/chcę mieć P. pod ręką.
Natomiast Katowice, gdzie najpewniej pójdę, jeśli nie dostanę się do Poznania (o ile gdziekolwiek się dostanę) otwierają przede mną drzwi :)
No, także 100 pkt z biologii już jest ;) Jeszcze tylko ok 70 pkt z chemii i witaj medycyno! (w tym roku do Katowic próg był 169 pkt).
Oczywiście chemia pozostaje priorytetem, ale biologia również jest bardzo ważna... Poznań :)

sobota, 26 września 2015

1.18 Weekend

Weekend, to czas idealny, aby zregenerować trochę siły po ciężkim tygodniu nauki, Przyszły tydzień zapowiada się jeszcze gorzej niż ten (7 sprawdzianów), ale dam radę....mam nadzieję.
Póki co wieczorne oglądanie Breaking bad'a z P. za mną, więc nadszedł czas na porcję Chirurgów. 
Od przyszłego tygodnia na nowo ruszam z korkami z chemii i mam nadzieję rozłożyć redoksy na łopatki.
A wszystkim studentom życzę powodzenia w nowym roku akademickim!

czwartek, 24 września 2015

1.17 Jest źle(?)

Przemierząjąc korytarze mojej szkoły napotkałam dzisiaj dwójkę ubiegłorocznych maturzystów. Po krótkiej rozmowie, dowiedziałam się, że żaden z nich nie dostał się na medycynę. Jednemu zabrakło 3 punktów. Zamierzają za zgodą dyrekcji chodzić przez cały rok na chemię i biologię z różnymi klasami, żeby lepiej się przygotować do poprawki matury. Mam nadzieję, że mnie to nie spotka ;c
Dowiedziałam się od nich, że w tym roku bardzo mało osób ode mnie ze szkoły się w ogóle dostało. Cztery. A co roku jest ok 10-12.... czyli będę rywalizować nie tylko z moim rocznikiem, ale też z rocznikiem starszym. Średnio optymistycznie.
Ogólnie to się uczę. Uczę się chemii, z naciskiem na materiał bieżący, czyli projektowanie doświadczeń i węglowodory. Mam zapał, który od czasu do czasu gaśnie przez takie akcje jak ta dzisiejsza, no i przez stres.
Nowy Witowski cz.3 i 4 już w moich rączkach. Właśnie siadam do zadanek, bo sprawdzian już blisko, a chcę go napisać jak najlepiej. Ogólnie coraz więcej tej chemii organicznej na maturze, więc nie można sobie odpuścić.
Mam nadzieję, że mi się uda, bo tak cholernie chcę nosić ten biały fartuch dłużej, niż tylko podczas zajęć laboratorium...

środa, 16 września 2015

1.16 Maturalnie

Mamy trzeci tydzień września, co oznacza, że klasa maturalna zaczęła się już na dobre. Kartkówki, sprawdziany, natłok zadań do przeliczenia i lektur do przeczytania. I oczywiście słowa, które niosą się echem po korytarzach i wpadają regularnie do gabinetów lekcyjnych, tworząc nie małe zamieszanie na naszych twarzach, (i co ważniejsze) w naszych sercach i głowach: "Wkrótce matura-ura-ura-uraaa".
Można się przestraszyć, nie?
Mam wrażenie, że to od tego się pochorowałam. No bo niby od czego innego? Stres i siedzenie z nosem w książkach do nocy na prawdę nie działają dobrze na młody organizm. Tym bardziej, że nauczyciele, jak co roku, przez wakacje zbierali siły, aby teraz nie dać nam żyć. Ja rozumiem: najważniejszy rok w naszym dotychczasowym życiu, egzamin, który zaważy na naszej przyszłości...ale matematycy przesadzają! Codziennie 2 godziny liczenia zadań na dzień następny, a ponadto dołożyli nam 40 wspaniałych zadań, których zrobienie jest przepustką do napisania obowiązkowej, tak obowiązkowej diagnozy. Wspaniale... /Cudne 11 godzin wyjęte z życiorysu. Po co komu weekend/
Kołderka, herbatka, witaminka C i dużo, dużo snu. I tak już trzeci dzień jestem w domu, ale chyba zmierza ku dobremu, bo czuję się już lepiej (czyt. nie potykam się o własne nogi i potrafię wysiedzieć więcej niż 2 godziny bez spania).
Pierwsza kartkówka z chemii organicznej za mną. Napisana na 70%. Nieźle, ale mogło być lepiej. W ostatnim momencie zorientowałam się, że źle zrobiłam zadanie z izomerami, ale nie zdążyłam już poprawić całego (a byłoby 85%). Oceny to nie wszystko, a czuję, że wiedzę mam :) tym bardziej, że tę kartkówkę pisałam na ostatniej lekcji, zanim zwolniłam się do domu z powodu choroby.
Chciałabym mieć trochę więcej luzu w szkole, żeby mieć czas na własne przygotowania do matury. Postaram się lepiej zorganizować sobie czas w przyszłym tygodniu i zobaczymy.
I jeszcze jedno. Biorę udział w zajęciach laboratoryjnych z chemii i jest bosko. Wybuchy i wrzaski "Uwaga, niosę kwas, uwagą, kwas solny!" Coraz bardziej mi się to podoba :)

środa, 12 sierpnia 2015

1.15 Walka z sumieniem

12.08, co oznacza, że miałam 2 tygodnie przerwy w robieniu zadań. Um ;x
Dzisiejszej nocy przyśniła mi się zarówno moja nauczycielka chemii jak i korepetytor, co całkiem nieźle wywołało wyrzuty sumienia, że się tak obijam. Tak więc powróciłam z dniem dzisiejszym do rozwiązywania Wicia. Ku mojemu zadowoleniu zadania od razu zaczęły mi wychodzić, tak więc materiał przyswojony w lipcu przyjął się chyba na dobre.
Byłam na Woodstocku. Pierwszy raz zawiodłam się na koncercie, na którym mi najbardziej zależało. Ale przynajmniej atmosfera ponowie świetna.
No i Norwegia! To bez dwóch zadań póki co najlepszy kraj, który dane mi było odwiedzić. Piękne widoki, podejście do życia jej mieszkańców...ahh, na prawdę było cudownie.
Taki oto widoczek udało mi się uwiecznić :)
Może kiedyś tam wrócę, tak na chwilę i przypadkiem zostanę na stałe? Czas pokaże.

A teraz wracam do stechiometrii równań chemicznych...

wtorek, 28 lipca 2015

1.14 Maturalnie -czyli z jakich książek przygotowuję się do matury; part I CHEMIA

W odpowiedzi na prośbę Pauli postanowiłam napisać post o tym, z jakich książek przygotowuję się do matury. Jako, że w te wakacje skupiam się na chemii, to od niej właśnie zacznę.

Na moje szczęście chemia w mojej szkole jest na dość wysokim poziomie, więc całą teorię mogę na spokojnie brać z notatek. Wystarczy jedynie je przyjrzeć, streścić i przyswoić. Nic trudnego ;) Jest to zadowalające tym bardziej, że podręcznik, który (teoretycznie) używany jest na lekcjach, jest na prawdę mało przydatny. Mowa tu o podręczniku "To jest chemia 1" z Nowej Ery. Uczy się z niego bardzo ciężko, ze względu na niesprecyzowanie podstawowych wiadomości i zbyt obszerne opisy poboczne. Kiedy po nieobecności w szkole chciałam na jego podstawie nadrobić zaległości... to ich po prostu nie nadrobiłam. Nie polecam.
Jak źle by nie mówić o podręczniku, to jeszcze gorszy jest zbiór zadań (Zbiór zadań To jest chemia Nowa Era). Odpowiedzi są jedynie do części zadań rachunkowych, a do zadań pytających o wiadomości kompletny ich brak. Jaki sens jest robić zadania, skoro po ich zrobieniu nie wiesz, czy zrobiłeś je dobrze?

Więc z czego tak na prawdę się uczę?
1. Streszczone notatki z lekcji. Założyłam sobie zeszyt, w którym wypisuję wszystko to, co wydaje się być ważne i niezbędne. Robię to w oparciu o wytyczne podstawy programowej. http://men.gov.pl/wp-content/uploads/2011/02/5d.pdf od strony 10 ;)
2.Dariusz Witowski Chemia 1,2. Póki co jestem w posiadaniu dwóch pierwszych części i jestem bardzo zadowolona. Myślę, że wszyscy tę książkę znają, ale parę słów nie zaszkodzi powiedzieć. Każda z części zawiera ok 1200-1400 zadań autorskich oraz co ważniejsze z matur z lat ubiegłych. Co ważne do wszystkich zadań są odpowiedzi (z nielicznymi błędami) co znacznie ułatwia kontrolę postępów.
3.Chemia. Vademecum maturalne. Operon. Książka moim zdaniem jest świetna! Cała teoria jest na prawdę ładnie streszczona; wiedza podstawowa jest oddzielona od tej nadprogramowej; całość jest czytelna. Świetnie zrobione są też schematy rozwiązywania zadań i opisy doświadczeń, które maturzysta powinien znać. Ja mam egzemplarz z 2006 roku, ale mam nadzieję, że następcy są równie niezawodni. Korzystam i polecam!
4.Tydzień po tygodniu do matury. Dawid Kaczmarek. Wydawnictwo Zielona Sowa. Tej książki nie znam tak dobrze jak poprzednie wymienionych, jednak zdarzało mi się do niej zaglądać w roku szkolnym. Zadania są ciekawe, wymagające i wyciągające wszystkie nasze braki na światło dzienne. Może być to bolesne, ale chyba przydatne, nie? Jasny i czytelny podział na 30 tematów, które można robić systematycznie przez 30 tygodniu. Odpowiedzi do wszystkich zadań zawierające po parę przykładowych odpowiedzi. Załączony próbny arkusz. Fajna książka. Ogólnie polecam.
5. To jest chemia. Zakres podstawowy. Rewelacji może nie ma, ale podstawa nie jest jakoś specjalnie skomplikowana i wymagająca. Trzeba jednak ją umieć na maturę rozszerzoną i z tej książki zdaje się można się w miarę przygotować. Dużo ilustracji, co pomaga w zapamiętywaniu tego całego nonsensu o środkach czystości, emulsjach i ropie naftowej... Not bad.

Na półce mam jeszcze sporo książek, ale nie wzięłam ich ze sobą do domu rodzinnego. Może od września coś jeszcze dojdzie, to dam wam znać.
A wy z czego się uczycie? Dajcie znać ;3

piątek, 24 lipca 2015

1.13 Chemia łan mor tajm

Chemia. Chemia znowu. Chemia nieustannie. Chemia ponownie po przerwie.
Ostatnio złapałam lenia i zrobiłam sobie parę dni wolnego od nauki. Na prawdę nie miałam ochoty patrzeć na te zadania, więc po prostu ich nie robiłam. Ups.
We wtorek byłam pierwszy raz na korkach i ponoć jest dobrze! Yeah, czyli nauka nie idzie na marne. Daje to trochę powera, nie powiem, że nie. Korepetytor jest w sumie pod wrażeniem i tego ile zrobiłam i jak poprawnie. Zostało tylko "łatanie luk w wiedzy" co już w pewnej części zrobiliśmy. Problem α czy He został rozwiązany, a wzbudzanie, asocjaty i wiązania wodorowe zdają się oczywiste. Następne zajęcia na spokojnie za 2-3 tygodnia, kiedy uda mi się zebrać na tyle problemów, aby mieć nad czym pracować. Od września regularne zajęcia, aby dobrze panować nad chemią organiczną.
Teraz pracuję nad wzorami empirycznymi/rzeczywistymi i wydajnością.
Postanowienie: od września chodzić na nieobowiązkowe zajęcia z chemii w szkole.

Z innych spraw, to wybieram się na parę dni do Norwegii (początek sierpnia). Ponoć jest pięknie. Jak wrócę, to się wypowiem ;)

A wcześniej Woodstock. Na pewno znowu będzie mega. Fajna muzyka, niepowtarzalny klimat i wyjątkowi ludzie. Kto nigdy nie był -zachęcam.

Korzystajmy ze słońca, póki jest. Chyba pójdę nad jezioro popływać rowerkiem wodnym. Bye :)



piątek, 17 lipca 2015

1.12 No name

Dzisiaj był no name day. Macie czasem takie wrażenie, że cały świat jest przeciwko wam? Zdarza się to chyba każdemu, więc poprzednie pytanie może pozostać retorycznym. Ma moje pozwolenie -choć nad tym mam dzisiaj kontrolę, więc korzystam, ot co.
Byłam na biwaku, od niedzieli do wtorku włącznie. Pogoda jak się domyślacie była beznadziejna; ciągłe deszcze, temperatura w dzień poniżej 20 stopni, a w nocy 8-9. Żeby było ciekawiej, to suwak od "drzwi" namiotu był popsuty i kleiliśmy taśmą (więc wiało). Przeżyłam, jestem człowiekiem lodu. A, i przebiłam oponę w samochodzie. Fajnie, nie?
Udało mi się dzisiaj też NIE uczestniczyć w korkach z chemii, bo korepetytorowi jednak coś wypadło i termin nie pasował.
(Tu był jeszcze jeden akapit o tym, jaki to był zły dzień, ale wam oszczędzę) :D
Z dobrych wiadomości/bo nie wypada tylko narzekać/ to udało mi się dokończyć te zadania z przemian jądrowych i przerobić teorię z kinetyki i statyki chemicznej i ogólnie wszystkiego wokół pojęcia mola. Trzeba teraz przeliczyć zadanka...

piątek, 10 lipca 2015

1.11 Marzenia się spełniają

Marzenia się spełniają. Póki co nie moje, ale to nic, i na to przyjdzie czas. Dzisiaj kolega ze szkoły, tegoroczny maturzysta, umieścił na facebooku taki oto wpis:
No nie powiem, Wow. Co ja bym dała, żeby móc w przyszłym roku napisać to samo. Nie dość, że medycyna, to jeszcze mój wyśniony Poznań. Zasłużył chłopak, na prawdę zdolny, indywidualny tok, finalista ekologicznej (coś nas łączy -jest nadzieja). 
Oczywiście daje to porządnego kopa. Motywacja&mobilizacja. Keep fighting.
Do godziny 13 udało mi się dokończyć te zadania z hybrydyzacji. Na pewno chcę zrobić jeszcze tą teorię z przemian jądrowych i chociaż zacząć zadania. Co z tego wyjdzie? Pojęcia nie mam. Cieszę się, że nie robię tego wszystkiego z musu. Uwielbiam uczyć się dokładnie wtedy i tylko wtedy, kiedy mam na to ochotę. W sumie to uważam, że w domu nauczyłabym się więcej, niż w szkole. Bez przymusu i presji. Tak, tak pracuje się zdecydowanie najefektywniej :) Choć pozostaje problem pozyskiwania notatek.. Jakby tak były na stronie powiedzmy ministerstwa i każdy uczeń w kraju uczyłby się dokładnie tego samego? Czy nie wyrównałoby to szans? No cóż, o ile nie zostanę ministrem edukacji to raczej nic nie zmienię. 
Tym czasem jem ciacho i popijam kawkę. Lubię kawę. Oczywiście za smak i prowadzone przy jej piciu rozmowy. W sumie to chyba jednak jej nie lubię, po prostu ją uwielbiam.
Wieczorem na pewno spotkam się z P. Breaking bad sam się nie obejrzy, nie? A poza tym obsesyjnie wręcz sprawdzam pogodę. Wybieramy się na biwak, ale coś zapowiadają deszcze i te sprawy. Oby była jakaś nagła poprawa pogody. bo jestem strasznym zmarźluchem i jak nie będzie tych 25 stopni, to chyba zamarznę ;c Słonko raz, proszę!

1.10 Piguła

Jak sam tytuł wskazuje, dzisiaj będzie krótko i zwięźle:
  • zrobiłam dzisiaj 65 zadań z wiązań z Witowskiego (plan wykonany, na jutro zostało 38 z hybrydyzacji i 60 z przemian jądrowych, o ile wystarczy sił)
  • umówiłam się na pierwsze zajęcia przygotowujące do matury na przyszły czwartek (tak, wiem że są wakacje)
  • dopadł mnie paniczny strach przed maturą; na prawdę paniczny. Czy zdążę się przygotować? Czy wszystko pójdzie po mojej myśli? Czy 85-90% to nie są "Himalaje intelektu"? 
Czy to nie za szybko na stres przedmaturalny? Mam nadzieję, że to przejdzie, bo mimo, że ma właściwości motywujące, może również poważnie zachwiać zdrowiem psychicznym. Ale trzeba być dobrej myśli. Uda się. Musi. Bo kto się dostanie, jak nie my?
 "Ale marzenia nie spełniają się ot tak. W tym cała ich magia. Że są wyczekane."
 Martyna Wojciechowska

czwartek, 9 lipca 2015

1.9 Termopile, Sparta, Trzystu

Tak, trzystu, a ściślej mówiąc to trzysta, dokładnie 300 dni do matury 2016, do możliwe najważniejszego egzaminu w całym życiu.  Ile człowiek może zrobić w ciągu takiego czasu? W sumie to może dokonać wszystkiego, jeśli tylko bardzo tego chce, ma plan jak to zdobyć i jest wystarczająco zdeterminowany. aby to osiągnąć.
Czy mam cel? Tak, studia medyczne, czyli wysokie wyniki z matury z biologii, chemii i w miarę możliwości również matematyki. 
Czy mam plan? Pewnie, przeliczyć całą masę zadań, nie poddawać się, walczyć! 
Chęci i samozaparcia również mi nie brakuje.
300 dni, to i dużo i mało. Wszystko zależy od Ciebie, ode mnie, jak je wykorzystamy. Może to być czas pełen pracy i wysiłku i oby tak było, abyśmy mogli po tych 10 miesiącach stwierdzić, że daliśmy z siebie 100%, a reszta jest już w rękach egzaminatorów i zależy od łaskawości klucza. Chcę móc stwierdzić przekraczając próg szkoły na początku maja, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy, żeby osiągnąć sukces w walce o marzenia. 


Najcięższy bój przyjdzie mi stoczyć zapewne z chemią, która na rozszerzeniu przestała mi iść tak płynnie i bezproblemowo jakbym tego chciała. Pułap z jakiego zaczynam powtórki to ok 65-70%. No cóż, na medycynę trochę mało, a więc już nad tym pracuję i muszę przyznać, że widzę progres, może powolny, ale jest. Muszę dojść do poziomu, w którym będę pisała arkusze na co najmniej 80% (planowo do końca roku kalendarzowego), a potem już tylko szlify, poprawki i powinno być dobrze.
Z biologią wszystko w porządku, jestem w ścisłej czołówce najlepszych biologów na roczniku w mojej szkole -myślę, że spokojnie w pierwszej piątce (przy czym biologię rozszerza ok 90 osób), także powtórki z biologii rozpocznę najprawdopodobniej dopiero od grudnia.
Matematyka raczej potrzebna mi nie będzie. Zobaczymy.
Priorytet -chemia.

A ile czasu do matury pozostało w tym momencie? http://zegarmaturalny.net/ Tik tak, tik tak

sobota, 4 lipca 2015

1.8 Tablica Mendelejewa

Wakacje to beztroski czas, kiedy nic nie musisz (teoretycznie), a sporo możesz. Czasami można wręcz cierpieć na nadmiar czasu wolnego...ale mnie to nie dotyczy :P
Póki co praktycznie codziennie walczę z moją piętą Achillesa, czyli chemią. O tak, dzielnie. Podstawa programowa to moja nowa miłość. Zaraz obok niej jest Witowski. Z tym Panem to już zdążyłam się prawie zaprzyjaźnić, choć nie jest to przyjaźń łatwa...wymaga poświęceń. Póki co udało mi się przeliczyć wszystkie zadania z budowy atomu (ok 250) i rozpocząć już wiązania chemiczne, not bad.
Mój plan jest dość ambitny. Chcę powtórzyć cały materiał. Ale oczywiście nie dajmy się zwariować, są przecież wakacje ;) Dlatego też walkę z chemią kończę przeważnie ok godziny 13 i wtedy mam już na prawdę wolne. I wiecie co? Jest to wolne, które mogę wykorzystać z czystym sumieniem na cokolwiek zechcę, bo wiem, że zrobiłam już tego dnia coś, co przybliża mnie do mojego celu ;) Także po 13 wychodzę na miasto, spotykam się z moim boyem, oglądam seriale (a właściwie jeden -Breaking bad <3 genialny i taki chemiczny :P ). Walczę!
Mam nadzieję, że trud i praca włożona w naukę chemii się opłacą ;) Musi być dobrze. Będzie.

środa, 10 czerwca 2015

1.7 Matura próbna z chemii *Tutor*

Dzisiaj pisaliśmy próbną maturę z chemii układaną przez wydawnictwo Tutor. Myślę, że każdy kto się z nią zetknął wie, iż nie jest ona prosta. Mimo, że chemia w mojej szkole jest na dość wysokim poziomie i wyniki matur właściwych na prawdę nie są takie złe, to kiedy przychodzi Tutor... no cóż, średnia ok 25-30%. Nieźle.
Jak mi poszło? Cóż, wolałabym nie spekulować, ale raczej nie spodziewam się rewelacji. Mam jednak nadzieję, że mój wynik będzie trochę odstawał od wyników reszty wspólnoty uczniowskiej, ale kto wie :) Dam wam znać, jak tylko dostanę wyniki.
Popołudnie spędzam na nauce metabolizmu. Sprawdzian sam się nie napisze ;p <a szkoda>
Trzymajcie się, do wakacji tylko 2 tygodnie z hakiem ;3

wtorek, 9 czerwca 2015

1.6 Tytułowo

Przygotowania do olimpiady ekologicznej były, może nie jakieś strasznie obciążające, ale coś tam robiłam. Na finał do Olsztyna pojechałam bezstresowo i z nastawieniem raczej na dobrą zabawę niż na wywalczenie tytułu laureata. Błąd? I tak i nie. Do domu wróciłam jako finalista, co jak się okazuje jest jednak respektowane na paru uczelniach medycznych i daje 100 pkt z biologii. Not bad ;) Test był bardzo dziwny, pytania niezbyt przyjemne dla ucznia i trzeba było mieć sporo szczęścia, aby natrafić na materiały, z których pytania były układane. Mimo wszystko całkiem możliwe, że spróbuję za rok powalczyć o coś więcej, bo czemu by nie? Ludzie bardzo sympatyczni, więc się nie zawiodłam. Mam nadzieję, że spotkam się z nimi znów na następnym finale.
Co u mnie poza tym?
Mierzyłam się z tegoroczną nową maturą z biologii i myślę, że napisałam ją na ok 80-84%, więc może bez rewelacji, ale stabilnie. Zadania, które wymagają łączenia faktów i myślenia przyczynowo-skutkowego wyjątkowo mi podchodzą (póki co ;>), więc jest nadzieja na dobry wynik w przyszłym roku.
Chemia jak zawsze trochę z tyłu. Biologia to moja pasja, chemia raczej konieczność. Tak więc w dniu dzisiejszym zapisałam się na korepetycje. Mam zamiar podszlifować ten przedmiot podczas wakacji, początkowo sama, a następnie rozwiązywać testy z korepetytorem. Co myślicie o braniu korków podczas przygotowań do matury? Dajcie znać :)

sobota, 25 kwietnia 2015

1.5 Ekologiczna

Trochę się ostatnio dzieje, a ścieślej mówiąc dzieje się bardzo dużo:

  • 18 urodziny -odhaczone, przetańczone, cudowne ;3
  • prawo jazdy -zrobione i namiętnie wykorzystywane już od ponad miesiąca (za pierwszym!)
  • coraz lepsze wyniki z chemii -jest nadzieja :)
  • olimpiada!
No właśnie. Co to za olimpiada? Wcześniej nic o tym nie pisałam z tego powodu, że organizacja urodzin i robienie prawka pochłaniały bardzo dużo czasu i stwierdziłam, że zmagania z olimpiadami trzeba będzie odłożyć na lepsze czasy. A tu prosze, olimpiada ekologiczna!
Na etapie szkolnym ledwo się prześlizgnęłam (z dogrywki), a na etap okręgowy pojechałam bez przygotowania starając się bazować na wiedzy wyniesionej z gimnazjalnych potyczek z olimpiadą biologiczną. No i ku mojemu zdziwieniu -udało się! Dostałam się na etap ustny, na którym obroniłam swoją wiedzę i skończyłam z drugim miejscem :D Także jadę na finał do Olsztyna!
Ciesze się, że wyszło jak wyszło i udało mi się pogodzić sprawy wynikające z wkroczeniem w dorosłość i zyskać na starcie w olimpiadzie.
Okazało się, że całkiem sporo uczelni tylko czeka na takich, ot finalistów (http://ekoolimpiada.pl/?page_id=177). Jest w czym wybierać. Myślę, że na spokojnie znajdę coś dla siebie w ramach planu B ;)

Macie może wiedzę, czy któraś z uczelni medycznych daje indeksy na lekarski dla finalistów lub laureatów tej olimpiady?
Jeśli tak, to proszę o wiadomość w komenatarzu ;)

Tymczasem lecę się szykować na następną imprezę 18-stkową. Jak dobrze, że do matury jeszcze rok ;)

środa, 7 stycznia 2015

1.4 Prawo jazdy

Nieubłaganie zbliżają się moje 18-ste urodziny, a wraz z nimi zdawanie na prawo jazdy. Czeka mnie więc trochę stresu i oczywiście nauki ;) Zajęcia teoretycznie przechodzę w tempie ekspresowym, rozwiązuję testy -nawet od czasu do czasu udaje mi się je zdać ;3 Będzie dobrze! W ten weekend wyruszam pierwszy raz na drogę, tak więc uważajcie na siebie i raczej nie wychodźcie z domów  ;)

No i Szczęśliwego Nowego Roku!

3.98 Mówcie mi Pani Doktor!

 Niesamowite, jak te 6 lat studiów zleciało! Jeszcze nie tak dawno temu dostanie się na kierunek lekarski było moim wielkim marzeniem. A dzi...