czwartek, 14 grudnia 2017

2.88 Uczelnia zabija

Dzisiaj krótki wpis... jest po pierwszej w nocy, a mnie czekają jeszcze jakieś 2 godziny pracy.

Drugi rok to istny morderca; morderca energii życiowej; wolnego czasu i chęci do życia. Mam wrażenie, że ostatnimi czasy tylko się uczę -dosłownie... (no dobra; przeważnie siedzę od rana do nocy, ale raz na jakieś 2 tygodnie robię reset -wyjście ze znajomymi, kino, bar, cokolwiek...).

Co na uczelni:
-immunologia morduje bardzo (wpisuje się w konwencję roku drugiego...)
-z biochemii idzie różnie -problem z seminarkami, a ćwiczenia idą na tyle dobrze, że może wyrobię na zwolnienie z egzaminu
-fizjologia to moja miłość i średnią z seminariów póki co mam powyżej 4,5.

***

Jak dobrze, że święta już tuż tuż, bo prawdę mówiąc jestem już bardzo zmęczona. Zaczynamy żartować ze znajomymi z grupy, że umrzemy z wycieńczenia, od nałogów -i nas to na prawdę śmieszy. Śmiech przez łzy. Tak jest źle.

Ciekawostka: Wiecie, że kobieta lekarka w województwie śląskim żyje statystycznie 9 lat krócej niż jej koleżanka nie-lekarka z tego samego województwa?


I chociaż rzeczywistość studiowania jest bardziej przerażająca od wyobrażeń -cieszę się, że tu jestem. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Będzie warto.

Przynajmniej mam taką nadzieję.


wtorek, 14 listopada 2017

2.87 List-opad

Ostatnio na uczelni panuje względny spokój. Brak większych zaliczeń i chwilowe delikatne rozluźnienie atmosfery. Gdzieś tylko w oddali tli się wizja konieczności nadrobienia zaległości z immunologii, które dopadły zdaje się znaczną część rocznika, a także wizja nadciągającego zaliczenia części ustnej egzaminu z angielskiego, która odbywa się u nas w trakcie trwania semestru, a nie w sesji. Postawiłam na temat zgodny z moimi zainteresowaniami i postanowiłam przygotować prezentację ocierającą się o klimat bloku operacyjnego. Będzie trzeba powoli się zabierać za jej przygotowanie.
Poza tym jestem zauroczona fizjologią -zarówno częścią teoretyczną jak i praktyczną. 

Student + igły =szczęśliwy student :D 

Któregoś dnia napiszę dłuższy wpis o tym jak wyglądają laborki na drugim roku, ale powiem tyle -krew leje się strumieniami :D

Dobry sposób na spędzenie wolnego czasu? Łamigłówki i lektura, na tematy które nas interesują. Polecam zainteresowanym między innymi artykuł Genowe rewolucje ;)

wtorek, 31 października 2017

2.86 Biochemia i sposoby na naukę ;)

Zacznę od informacji, że zaliczyłam kolosa z bioszki <3 Jakby mi ktoś w liceum powiedział, że się będę z trói tak cieszyć, to bym chyba nie uwierzyła :P A cieszył się ze mną wczoraj cały przedział w pociągu, bo wyniki przyszły akurat jak jechałam do domku :D

Oprócz tego zaliczyłam Promocję zdrowia i tym akcentem pożegnałam się z tym przedmiotem, który składał się aż z dwóch zajęć ;)

Chciałabym trochę wspomnieć o tym jak wygląda moja nauka na studiach w tym momencie. Na pierwszym roku uczyłam się w sposób nieefektywny (szczególnie mowa tu o histologii) i musiałam to zmienić, bo przedmioty jakie mam teraz wymagają szybkiego zapamiętania dużej liczby szczegółowych informacji.
Od czego zaczynam naukę? Sprawdzam na rozpisce katedry jakie są szczegółowe wymagania co do danego tematu -żeby nie zapomnieć się czegoś nauczyć, a co ważniejsze przy niedoborze czasu -żeby nie nauczyć się więcej niż wymagają na dany moment.
Następnie otwieram obowiązujący podręcznik/piony/sylabus... cokolwiek co zawiera informacje, które powinnam przyswoić i czytam tekst wybiórczo -omijam to, co wydaje mi się zbędne ;) Oczywiście robię też z tego notatkę (w formie elektronicznej, bo pismo się popsuło i jest problem z doczytaniem :P).
Notatka ta jest dla mnie świętością i muszę ją znać lepiej niż tekst ulubionej piosenki. Objętościowo prezentuje się to na przykład tak: fizjologia, Ganong (podręcznik) -temat miał jakieś 80 stron -moja notatka 4. Esencja, której znajomość jest na prawdę niezbędna ;)
Potem trzeba oczywiście przejrzeć pytania z zeszłych lat i zobaczyć, czy na podstawie już posiadanej wiedzy jest się dobrze przygotowanym -i o dziwo -przeważnie już jest na prawdę nieźle ;) Bazy w razie czego też trzeba nauczyć się na pamięć, bo może akurat któreś pytanie się powtórzy ;)
Potem zostaje tylko doszlifowanie -jeszcze raz otwieram wymagania katedry i patrzę, czy wszystkie poruszane zagadnienia są mi znane... i co ważne -czy umiem to dokładnie i na pamięć. Tzn. jak np uczyłam się na kolosa z bioszki i miałam do nauczenia się nazwy leków -inhibitorów replikacji, transkrypcji, translacji -i wiedziałam, że to jest ważne życiowo i że są z tego pytania -to uczyłam się tak długo, aż umiałam wymienić wszystkie po kolei z opisem patrząc w sufit...
Czyli można powiedzieć, że moją metodą na sukces jest nauczenie się 30% materiału tak, żeby dał 80% wyniku. I powiem tam tak -może brzmi to trochę niewiarygodnie, ale ja te 30% mam naprawdę opanowane i są to rzeczy, które zostają w głowie na bardzo długo.... I są do informacje, które rzeczywiście się do czegoś przydają...
Mam koleżankę, która zawsze próbuje się  nauczyć wszystkiego (z resztą tak jak ja na pierwszym roku) i w efekcie umie wszystko po łebkach -czyli nic... Przekłada się to oczywiście na oceny z seminariów...

Jeśli natomiast mogłabym coś doradzić od siebie pierwszakom, którzy teraz męczą się nad anatomią: dużo łatwiej przebrnąć przez tekst ciągły przeplatany nazwami własnymi -jak wiesz o czym czytasz ;) Zawsze zanim wzięłam się za podręcznik to zapoznawałam się z atlasem i mianownictwem anatomicznym. Dużo więcej się wtedy wynosi z nauki, bo nie trzeba sobie wyobrażać co jak wygląda, bo po prostu już to wiesz ;) Już nie wspominając o tym, że gdy zabrakło czasu lub po prostu dopadł leń -to na przejrzeniu atlasu się kończyło -i przeważnie było to w pełni wystarczające do czynnego uczestnictwa w zajęciach, a do podręcznika wracało się ciut później ;)

W związku z tym, że zaliczam się do grona szczęśliwców (z tego co wiem -niezbyt dużego), którzy zaliczyli bioszkę -mam dzisiaj wolne! Nie zrobię absolutnie nic naukowego :D Także post napisany, czas wziąć się trochę za jakąś książkę i może nawet w grę jakąś pograć :D




niedziela, 29 października 2017

2.85 #medstudent

Dzisiaj tylko szybkie info.

Tydzień minął mi całkiem nieźle, nie licząc tego, że mało spałam i byłam wycieńczona. Fakt o studiowaniu medycyny, do którego raczej nikt się nie przyzna: można spać łącznie 9 godzin w ciągu czterech nocy, mimo, że to nie sesja...(To wynik mojej koleżanki z tego tygodnia; u mnie wyglądało to trochę lepiej).

/Wspominałam już, że 2 rok na ŚUMie jest dość ciężki?/

W gruncie rzeczy udało mi się załapać na dopuszczenie do kolosa z biochemii (co w mojej sytuacji wcale nie było takie oczywiste) i z czego jestem bardzo zadowolona. Seminarium z fizjologii zaliczone elegancko na 4,5 ;)
A już jutro wspomniane kolokwium z bioszki. W sumie to jestem w miarę dobrej myśli i żyję nadzieją, że uda mi się go zdać w pierwszym terminie. Trzymajcie kciuki ;)

Piony z biochemii takie są ;c

piątek, 20 października 2017

2.84 Nowe wyzwania

Drugi rok, czyli jak ogarnąć 150 stron podręcznika w 2 dni; jak napisać i wygłosić przemówienie po angielsku pierwszy raz w życiu... jak trafić w większości na ciężkich do przejścia prowadzących i mierzyć się z ich wymaganiami i zatrważająco niską zdawalnością...
Ale jakoś to będzie; wielu przed nami sobie poradziło to i my damy radę ;)  

Kiedy zbliża się ciężki tydzień...

wtorek, 17 października 2017

2.83 Studenci białego fartucha

Parę faktów o drugim roku:
1. Na większość zajęć przychodzimy w fartuchach lekarskich -że niby tacy ważni :D
2. Coraz więcej bawimy się wszelkiego typu probówkami, odczynnikami, surowicami i wszystkim co związane z laboratorium.
3. Usłyszeliśmy, że w sumie to już prawie jesteśmy lekarzami; no 10/10, sala zareagowała wybuchem śmiechu ;)
4. Trochę więcej nauki na logikę niż typowo na pamięć -całe szczęście ;)
5. Pierwsze zajęcia kliniczne -onkologia.
6. Część rzeczy, których się uczymy wydają się mieć ścisły wpływ na nasze życie zawodowe -fizjologia wydaje się być w porządku.
7. Mniej zajęć na uczelni, czyli więcej czasu na naukę w domu (przynajmniej teoretycznie :P)
 
Poza tym zapowiada się, że następny tydzień będzie wyjątkowo ciężki... Trzymajcie kciuki ;)

Autor: Kronikarz; dumna z ŚUMu <3 Rezydenci -jesteśmy z Wami!

czwartek, 12 października 2017

2.82 Rok drugi

Przedziwne jest uczucie, kiedy widzisz wszędzie pierwszaczków z atlasami anatomicznymi na kolanach. Widzisz ich strach przed nieznanym, ale zarazem wielki entuzjazm. Odbierasz wiadomość na facebooku od koleżanki, która studiuje na innym uniwerku, że nie da rady, bo łopatka taka trudna. Uśmiechasz się w duchu -rok temu zachowywałaś się tak samo, IDENTYCZNIE wręcz. A to już minął caluśki rok, rok który bardzo mnie wzbogacił i zmienił moje życie.

Po wakacjach z nowymi siłami zgromadzonymi podczas wakacji wróciłam na moją Alma Mater i zderzyłam się niesamowicie szybko z realiami, które panują u nas na roku drugim. Powiem Wam tyle -jest ciężko. Nauki więcej niż na pierwszym roku i jest ona regularnie sprawdzana i oceniana. Póki co ze wszystkich starć wyszłam zwycięsko, więc nie narzekam ;)

Jakie przedmioty spędzają mi sen z powiek w trzecim semestrze? Otóż głównie biochemia, fizjologia oraz immunologia. Oprócz nich mam parę drobniejszych przedmiotów -prawo medyczne, promocja zdrowia, higiena i epidemiologia oraz w dalszym ciągu język angielski.

W sesji zimowej czeka mnie egzamin z immunologii oraz z angielskiego. Jak wiecie z języków jestem raczej niżej średnia i w strachu przed zbliżającym się starciem ostatecznym postanowiłam trochę zainwestować w naukę tego przedmiotu -i podszkoliłam się trochę w wakacje ;) Efekty na zajęciach już są widoczne, co mnie bardzo cieszy :D <napiszę kiedyś o tym szerzej, ale zestaw fiszek i słownik medyczny Edgard zrobiły swoje>

***

Poza tym nie sposób nie wspomnieć o rezydentach, którzy w tym momencie walczą o jakość służby zdrowia organizując protest głodowy. Wspieram ich działania całym serduszkiem i zachęcam wszystkich do udziału w pikietach, które mają odbyć się w większość większych polskich miast w najbliższym czasie. W Katowicach -jutro (13.10) o godzinie 15 na Rynku.

Chciałabym załączyć tekst umieszczony przez Jakuba S., polskiego rezydenta, na facebooku:
"To ja Wam teraz opowiem, jak to jest być młodym lekarzem w Polsce:
1. Kupujesz od kumpla seicento. Czujesz się królem życia.
2. Robisz pierwszą gastroskopię/zakładasz cewnik do dializ/diagnozujesz dystrofię mięśniową/przerywasz napad migotania przedsionków. Czujesz się królem życia.
3. Nie udaje ci się zrobić pierwszej gastroskopii/założyć cewnika do dializ/rozpoznać dystrofii mięśniowej/odróżnić migotania od trzepotania przedsionków. Uważasz, że nie nadajesz się do tego zawodu.
4. Nie umiesz niczego innego.
5. Pospałbyś.
6. Bardzo późnym wieczorem albo bardzo wczesnym rankiem ze zmęczenia odburkujesz albo pokrzykujesz na pacjentów. Nie lubisz się za to. Trzy lata temu obiecałeś sobie, że nigdy nie będziesz jednym z tych grubiańskich gnojków, którzy na izbach przyjęć drą się na Bogu ducha winnych chorych.
7. Do perfekcji opanowałeś sztukę mówienia do pacjenta i pisania jednocześnie.
9. Nabyłeś kompetencje w zakresie polubownego rozwiązywania sporów kolejkowych za drzwiami twojego gabinetu.
10. Niespodziewanie umiera ci pacjent. Przez dwa kolejne popołudnia leżysz na tapczanie i patrzysz w sufit zastanawiając się, czy dało się zrobić coś inaczej.
11. Może się dało, a może się nie dało. Nikt z tobą o tym nie gada (oprócz żony, która jednak jest klarnecistką albo politolożką i nie do końca umie wesprzeć cię merytorycznie).
12. Raz na pół roku idziecie z rezydentami na piwo. Po trzecim zaczynacie opowiadać sobie historie o pacjentach, którzy wam umarli i nie wiecie, czy dało się zrobić coś inaczej.
13. Dwie i pół godziny później wciąż opowiadacie sobie historie o o pacjentach, którzy wam umarli i nie wiecie, czy dało się zrobić coś inaczej.
14. Popracowałbyś mniej.
15. Popatrzyłbyś na zdrowych ludzi.
16. Z rozrzewnieniem wspominasz czasy, kiedy twój rytm dobowy nie był jeszcze rozregulowany.
17. Masz jeden wolny weekend w miesiącu. W piątek wieczorem dzwoni do ciebie koleżanka, która ma jutro mieć dyżur. Jest chora i ma chore dziecko. Ty jesteś zdrowy. Nie masz dzieci. Lubisz tę koleżankę. Kiedyś ci pomogła. W tym miesiącu znów nie masz żadnego wolnego weekendu.
18. Pracujesz na bloku operacyjnym, gdzie kręcili ten film o początkach kariery Religi. Na potrzeby filmu blok trzeba było nieco zmodernizować.
19. W robocie jest brzydko. Odpada tynk. Grzyb zjada sufit. W komputerze zepsuł się wentylator i głośno szumi. Na bloku operacyjnym buty są tylko w rozmiarze 37 albo 44. Klimatyzacja działa w lutym. Klimatyzacja nie działa w lipcu.
20. Już trochę nie robi na tobie wrażenia noszenie stetoskopu na szyi.
21. Wciąż robi na tobie wrażenie, że w aptece wydają leki na receptę, pod którą się podbiłeś.
22. Wciąż bardzo lubisz, kiedy pacjent powie do ciebie „dziękuję za pomoc”.
23. Zaskakująco dużo czasu pochłania ci obsługa następujących urządzeń: dziurkacz, zszywacz, spinacz biurowy, klej, drukarka, długopis, pieczęć. Drukarka ciągle wciąga papier.
24. Czasem dostajesz do ręki koagulację, ssak albo laryngoskop. To miły czas, takie święto. Koagulacja nie działa. Ssak nie ssie. Laryngoskop mruga zamiast świecić.
25. Rozwiązujesz trzydzieści problemów zdrowotnych w ciągu czterech godzin.
26. O trzeciej trzydzieści znieczulasz do operacji kobietę z pękniętym wrzodem żołądka. Jesteś na nogach od siódmej rano. Od dziewiątej bez przerwy udzielasz świadczeń zdrowotnych. Odkręcasz tlen. Rozpoczynasz znieczulenie. Maska do wentylacji upada ci na ziemię. Za nią upada filtr antybakteryjny. Bardzo powoli schylasz się i podnosisz oba te przedmioty z ziemi. Wpatrujesz się w nie przez dobre trzydzieści sekund, żeby przypomnieć sobie, jak właściwie łączyło się je w jedną całość. W końcu się udaje. Czujesz się, jak byś był literalnie wypity.
27. Nie - nie jesteś wypity. Kiedy niby miałbyś pić, skoro nie udało ci się nawet zjeść niczego oprócz dwóch snickersów?
28. Jedzenie jest super, choć oczywiście nie tak super jak sen.
29. Uświadamiasz sobie, jak wiele problemów sprzętowych można rozwiązać przy użyciu przylepca i bandaża dzianego.
30. Uświadamiasz sobie, że zajmujesz się w pracy rozwiązywaniem problemów sprzętowych przy użyciu przylepca i bandaża dzianego.
31. Bardzo umiesz spać na siedząco.
32. Masz gorączkę. Kaszlesz. Bolą cię mięśnie. Leci ci z nosa. Dzwonisz do ordynatora i informujesz go, że nie przyjdziesz przez najbliższe trzy dni do pracy. Po rozłączeniu się masz poczucie winy. W pracy bowiem wciąż powtarza się, że nie ma kim robić.
33. W znajomych na fejsie masz koleżankę, która specjalizację rozpoczęła w Szkocju. Zaskakująco często wrzuca zdjęcia z zagranicznych wakacji. Ukrywasz ją, żeby się nie denerwować.
34. Powiedziałeś ostatnio przez pomyłkę do profesora „panie doktorze”. Od tamtego czasu profesor patrzy na ciebie spod oka.
35. Patryk Vega twierdzi, że koncerny farmaceutyczne sponsorują twoje wyjazdy na safari.
36. Po dyżurze pojechałeś drugą klasą TLK do Bydgoszczy na piętnaście godzin, żeby odwiedzić brata.
37. Koncerny farmaceutyczne przestają przynosić długopisy, więc zaczynasz kupować własne.
38. Jak masz chwilę, to wystarcza ci mocy intelektualnych na obejrzenie skrótu meczu Arka Gdynia - Piast Gliwice albo newsów na Pudelku. 18-letnia kuzynka Kardashianek walczy o popularność na Instagramie. Będzie gwiazdą?
39. Bardzo chciałbyś przeczytać książkę. W liceum czytałeś książki.
40. W ogóle to tak jakbyś nieco schamiał, przedstawicielu inteligenckiego zawodu.
41. Nie bierzesz łapówek.
42. Nikt nie chce ci dawać łapówek (i to jest ok).
43. Wczoraj po raz pierwszy od trzech tygodni wstałeś bez budzika. O dziewiątej. Wyspany. Nieprzyzwyczajony do takiego zasobu sił poważnie rozważałeś przebiegnięcie maratonu (z marszu) lub zdobycie ośmiotysięcznika (bez tlenu).
44. Krzysztof Ziemiec mówi w „Wiadomościach”, że chodzi ci o to, żeby zarabiać ponad dziewięć tysięcy.
45. W telewizyjnych relacjach z głodówki lekarzy co chwilę miga znajoma twarz.
46. Głodująca koleżanka wraca do pracy, bo ma dyżur. Pytasz koleżanki, czy podczas protestu podjadają na lewo kanapki w kiblu. Koleżanka zaprzecza.
47. Oglądasz w telewizji Konstantego Radziwiłła. Pamiętasz go z czasów bycia prezesem NRL. Pamiętasz go z zajęć na uczelni. Pamiętasz go z kongresów naukowych. Bardzo rozsądny chłop. Był.
48. Twoi starsi koledzy mówią „Młody musi zapierdalać”.
49. Zapierdalasz.
50. Popierasz protest głodowy lekarzy."
Ciężki jest los medyków w naszym kraju. Miejmy nadzieję, że w najbliższym czasie sytuacja zacznie się poprawiać...
#protestmedykow

czwartek, 7 września 2017

2.81 Wakacyjnie

Praktyki pielęgniarskie dawno dobiegły końca. Od ostatniego posta do momentu ich zakończenia udało mi się założyć poprawnie jakieś 6 wenflonów, asystować do 4 zabiegów, 2 dni spędzić w poradni chirurgicznej oraz zobaczyć nagłe (ostre) cesarskie cięcie. Miałam okazję zobaczyć pełne spektrum pracy chirurga: przyjęcie na oddział, obchody, pracę na bloku, przepisywanie leków i planowanie leczenia pooperacyjnego oraz wypisy i opiekę w poradni chirurgicznej (łącznie z obserwacją tego, ile lekarz ma do wypełnienia dokumentów... o zgrozo!).

***
Sierpień upłynął mi pod znakiem słodkiego lenistwa i długo wyczekiwanego, całkowitego odpoczynku. Spotykałam się ze znajomymi, pojeździłam trochę po Polsce, oglądałam namiętnie bardzoo stary, a dla mnie całkiem nowy serial, spędzałam czas z rodzinką, a nawet przeczytałam książkę, którą mogę Wam z czystym sumieniem polecić.


Jak bardzo dziwne jest czytanie nawet poza studiami praktycznie tylko książek, które zawierają wątek medyczny...? Tak czy inaczej jestem w trakcie następnej, która również podbija moje serduszko.

***

Ostatnie dni dla wielu moich znajomych wiązały się ze sporym stresem, który wynikał z trwającej sesji poprawkowej. Na całe szczęście z tego co wiem, to wszyscy szczęśliwie zdali histologię. Oby równie dobrze poszła im anatomia...
W sumie to w bardzo dużej mierze od nich zależy także mój los -jest pewne, że 1-2 grupy studenckie zostaną rozbite. Będą to za pewne te najmniejsze i byłabym bardzo szczęśliwa, gdyby nie okazało się, że trafi na nas, bo jesteśmy na prawdę bardzo zgraną i udaną grupą. Czas pokaże...

/Na początku byliśmy podzieleni na 21 grup. Po pierwszym semestrze dwie zostały rozwiązane. Ciekawe ile dotrwa do końca.../

***
Plan na ostatnie 3 tygodnie wolności? Dokończyć książkę oraz przeczytać następną z listy; odwiedzić znajomych poza granicami kraju; wziąć udział w kolejnym podczas tych wakacji wolontariacie; ponownie odwiedzić szpital (!); dokończyć oglądać serial i napawać się słodką wolnością <tym bardziej że wiem, że drugi rok na WLK jest szczególnie trudny...>

/Wspominałam, że na drugim roku jest biochemia, z której (wg mojej wiedzy) poprawkę wrześniową w tym roku miało jakieś 70% studentów?/


wtorek, 25 lipca 2017

2.80 Praktyki pielęgniarskie cd2

Praktyki powoli zbliżają się ku końcowi, a ja już wiem, że będę tęsknić -za blokiem, za atmosferą, za cudownymi lekarzami, którzy pozwalają rozwijać skrzydła.
To takie zabawne, że niecałe dwa lata temu maniakalnie oglądałam Chirurgów, a teraz sama żyję w tym świecie. Kto by pomyślał, że studenciak po pierwszym roku dostanie do ręki rurkę intubacyjną? I jeszcze użyje jej bezbłędnie za pierwszym razem? Że podczas pierwszej wizyty na bloku patrzyli na mnie z uwagą czy nie zemdleję, a po chwili postawili z nosem w polu operacyjnym. Chyba zauważyli moje zainteresowanie chirurgią, bo obserwują i pozwalają na coraz więcej, a nawet chętnie zapraszają do asysty ;) Kto wie, czy mi te kocherki i pęsety nie zostaną w dłoniach na dłużej?


Poza tym widziałam zakładanie wkłucia centralnego, byłam przy wykonywaniu USG jamy brzusznej ( i nawet coś tam potrafię rozpoznać, czym zawstydziłam kolegę z interny :D <pewnie tylko dlatego, że Katowice mają podstawy diagnostyki obrazowej na pierwszym roku, w przeciwieństwie do niektórych uczelni>), byłam przy gastroskopii, kolonoskopii i parokrotnie przy wykonywaniu zdjęcia RTG.
Podsumowując -obserwowałam pracę pielęgniarek, chirurgów, anestezjologów, neurologa, internistów i gastroenterologa. Chyba całkiem nieźle jak na pierwsze praktyki ;)

Próby założenia wenflonów: 6.
Udane próby: 4
Nieudane: 2
Siniaki: 0

Oczywiście oprócz tych wszystkich cudownych rzeczy nie ominęły mnie typowe elementy praktyk -latanie do laboratorium, liczenie leków, sprzątanie magazynów... No ale cóż -ja pomogę im, oni pomogą i nauczą mnie ;) Co więcej, mimo mojego dość zadziornego charakteru -uczę się cierpliwości, pokory i swojego miejsca w łańcuchu pokarmowym. Mówię Wam, szkoła życia :D

No i chyba trzeba pomyśleć nad jakimś kołem naukowym albo wolontariatem od października, bo na samą myśl o powrocie do książek marnieję w oczach :D

Film zapowiada się całkiem nieźle, więc pewnie się wybiorę :D A co sądzicie o kobietach i świnkach morskich? :D


sobota, 15 lipca 2017

2.79 Praktyki pielęgniarskie cd

Bardzo bałam się, że się okaże, że mimo iż strasznie podobają mi się studia -przerośnie mnie praca z pacjentem. Całe szczęście póki co mimo wielu ciężkich doświadczeń czuję, że znalazłam miejsce dla siebie. Że to jest to, co chcę robić w życiu.
***
Tydzień pierwszy minął mi w telegraficznym skrócie tak, jak dzień pierwszy. Z nowości udało mi się pobrać krew żylną, założyć poprawnie wenflon oraz wozić pacjentów na blok operacyjny. Doświadczyłam też tego, czym jest śmierć pacjenta. Było to dotkliwe przeżycie jednak nastąpiło w nocy pod moją nieobecność, więc nie widziałam tego osobiście.

Zmieniło się to już na początku drugiego tygodnia, kiedy zmarła jedna z pacjentek, z którą w pierwszym tygodniu spędziłam bardzo dużo czasu, gdyż wymagała ciągłego kontrolowania ciśnienia i pomocy na przykład przy jedzeniu. Lekarz stwierdził zgon, ja razem z pielęgniarkami zajęłam się odłączaniem wenflonów i wszystkimi niezbędnymi czynnościami, które trzeba wykonać przy zmarłym.
Ciężkie przeżycie, ale takie są realia i trzeba się oswoić ze śmiercią. Nie przyzwyczaić; oswoić. Jedna z pielęgniarek powiedziała mi, że z czasem nauczyła sobie z tym radzić, ale kiedy przyjdzie moment, że się do tego przyzwyczai -czas zmienić pracę.
***
Wtorek był zdecydowanie cudownym dniem, gdyż pierwszy raz mogłam wejść na blok operacyjny. Byłam łącznie na trzech operacjach, w tym na operacji przepukliny pachwinowej i laparoskopowym usunięciu pęcherzyka żółciowego. A wszystko obserwowałam z takiej odległości, że widziałam absolutnie każdy detal ;) Poza tym trafiłam na przecudownych lekarzy, zarówno chirurgów i anestezjologów, którzy chętnie tłumaczyli mi co się dzieje w danym momencie oraz odpowiadali na moje pytania.
Bezapelacyjnie zakochałam się w atmosferze, która planuje na bloku i serduszko mi mocniej bije na samą myśl o tym co już widziałam i co jeszcze zobaczę.
Powiem wam jeszcze, że w następnych dniach dane mi było nie tylko obserwować, ale również umyć się do zabiegów!!! :D I tak oto M. cała szczęśliwa i ubazgrana w krwi po łokcie, zdjęła rękawiczki, maseczkę i sterylny fartuch i z wielkim uśmiechem na ustach odwiozła pacjenta na oddział i podała sobie rękę z anestezjologiem, który pożegnał mnie słowami "Dziękujemy za pomoc, Pani Doktor". :D



wtorek, 4 lipca 2017

2.78 Praktyki pielęgniarskie bez tajemnic -dzień pierwszy

Nadszedł w końcu ten długo wyczekiwany przeze mnie dzień, kiedy to miałam zetknąć się (a może właściwie zderzyć?) z tą prawdziwą medycyną. Nadszedł dzień rozpoczęcia pierwszych praktyk.

Jak już wiecie zdecydowałam się robić je w swoim rodzinnym mieście, w małym powiatowym szpitalu na oddziale chirurgii. A zaczęło się to tak...

Pobudka o 6.20, następnie śniadanie i rozważne dobieranie stroju "na wejście" żeby wypaść jak to tylko możliwe najlepiej i zrobić dobre pierwsze wrażenie. Wyjazd spod domu -7.40. Pod drzwiami naczelnej pielęgniarki -7.55. A potem już wszystko toczyło się w zawrotnym tempie...

Po przebraniu się w mundurek zostałam przedstawiona pielęgniarkom i przydzielona do pani A. abym mogła jej towarzyszyć w codziennych obowiązkach. Parę formalności i udałam się w poszukiwaniu mojej opiekunki -szukanie nie zajęło mi zbyt wiele czasu, a pierwsze co zobaczyłam po jej znalezieniu było dla mnie dość mocnym przeżyciem, gdyż wiązało się z toaletą chorego -czyli bez owijania w bawełnę... pierwsze co dane mi było zrobić na praktykach to wymiana pampersa i zaopatrywanie odleżyn.
Potem na szczęście było już tylko lepiej ;)
I tak oto udało mi się dzisiaj zmienić opatrunki pooperacyjne, zabandażować nogę, zmierzyć połowie oddziału ciśnienie krwi (w tym część przy pomocy ciśnieniomierza manualnego! także nawet stetoskop się przydał), zrobić badania poziomu cukru, zanieść próbki do laboratorium, pomóc przy karmieniu pacjentów, którzy nie byli w stanie zjeść sami oraz uwaga -hit: podjąć próbę założenia wenflonu! W pierwszy dzień :D Będąc całkowicie szczera -nie była to niestety w pełni udana próba, gdyż źle zrozumiałam polecenie "wycofaj wenflon" i wyjęłam go całkowicie, zamiast tylko odrobinkę i skorygować go. Aby nie stresować więcej tego pacjenta sprawę dokończyła pani A. Aczkolwiek i tak muszę wam powiedzieć, że zarówno pani A, jak i pacjent, stwierdzili, że nie było źle i przy lekkiej korekcie następnym razem powinno być w porządku ;) Tym bardziej, że ani krew się nie polała, ani siniak nie został ;)
A bardzo miłym akcentem na zakończenie dnia była wizyta na bloku operacyjnym włącznie z obejrzeniem wszystkich szafek i szafeczek i dokładnym opowiedzeniem tego, co jest co i do czego służy :D

Jutro dzień drugi i sami musicie przyznać, że zważając na to jak wyglądał pierwszy mogę być podekscytowana :D Także póki co, mimo dość mocnego startu trzymam się twardo na nogach i dalej trwam w zachwycie nad tym, że w końcu mogę zrobić cokolwiek sama, tak praktycznie.


Poza tym już oficjalnie -zdałam sesję ;) Anatomia elegancko zaliczona.

wtorek, 27 czerwca 2017

2.77 Histologia

Moi mili,
zdałam egzamin z histologii!
Tyle szczęścia!!!

Żeby jeszcze tak tylko zdać anatomię i będzie można nareszcie trochę odpocząć...

sobota, 24 czerwca 2017

2.76 Ostatni weekend roku pierwszego

Noc z czwartku na piątek:
3.30 -czas pójść spać, kiedyś przecież trzeba
6.30 -czas wstać i dalej się uczyć...

Doczytałam nabłonki, rozwój zęba, coś z rozrodczego i limfatycznego. Pytania z zeszłych lat -przerobione.

15.30 -czas się zbierać, ogarnąć i pójść to napisać; jak będzie tak będzie
18.30 -po egzaminie; wstępne wrażenie? Może zdam...
19.30 -już z ekipą na mieście; zapewne ostatnie wspólne wyjście w tym roku akademickim, a może nawet ostanie w tym składzie w ogóle, bo część osób myśli o przeniesieniu się na inne uczelnie.
1.30 -czas odespać parę ostatnich nocy
...i tu zaszalałam, bo spałam do 8.30 :D

A plan na pozostałą część weekendu wygląda następująco:


Na początku tygodnia czeka mnie część praktyczna egzaminu z anatomii, a w piątek -teoretyczna. Trzeba się ostro wziąć do pracy, bo to już ostatnia prosta...

Do praktyk: 9 dni!

środa, 21 czerwca 2017

2.75 Sesja

Sesja trwa, ja walczę.

M. 1: 0 Histologia -zdałam praktyczny
M: 1: 0 Biofizyka -zdany egzamin
M. 1: 0 Psychologia -zdane kolokwium

W piątek teoria z histologii. Czytam Sawickiego, wertuję pytania, czytam skrypty.

Walczę.

A praktyki za 12 dni! :D

czwartek, 15 czerwca 2017

2.74 Między szkiełkami a Sawickim

Dzisiaj tylko szybkie sprawozdanie w związku z tym, że sesja coraz bliżej...

Semestralkę z anatomii udało mi się bez większego problemu zaliczyć w pierwszym terminie i to z wynikiem w okolicach 80%, także jestem zadowolona. Zajęcia z tego przedmiotu również już za mną, nad czym szczerze ubolewam, bo prosektorium ma taki swój własny, niepowtarzalny klimat i wiem, że będzie mi tego brakowało. Definitywnie...

Pojęcia nie mam kiedy to minęło, na prawdę!

Poza tym mam już swój pierwszy prawdziwy lekarski strój, który kupiłam ostatnio na praktyki :D Mówię Wam, cudo!!! W ogólne to najchętniej bym tej sesji nie zdawała tylko od razu wbiła się w mundurek i poszła do szpitala na praktyki -tak bardzo nie mogę się doczekać :D

A tym czasem wracam z powrotem do przeglądania prezentacji z histologii. Egzamin sam się niestety nie zda ;c

Zagadka dla wszystkich histologicznych świrusów -co to za preparat? :D





wtorek, 23 maja 2017

2.73 Podsumowanie minionych dni

Dzisiaj małe podsumowanie tego, co u mnie ;)

Dopuszczeniówkę z OUNu z anatomii zdałam tak jak się spodziewałam w pierwszym terminie i w całkiem niezłym stylu. Na szpilki uczyłam się pilnie i również udało się je ładnie zdać w pierwszym podejściu, z czego byłam niesamowicie zadowolona :D

Potem przyszedł nowy dział -Brzuch i miednica -który zrobiliśmy w 3 tygodnie. Dział wydawał się dość prosty, wszelkie anatomiczne szczegóły były ogromne w porównaniu do tych drobiazgów w OUNie. I jakoś nikt specjalnie się tym działem nie przejmował i nie stresował -co okazało się sporym błędem. KAP (Katedra Anatomii Prawidłowej) zrobił nam mały psikus na finiszu naszej współpracy i dowalił taką dopuszczeniówkę, że zdawalność pierwszego dnia wyniosła 29% :D
Mi na szczęście udało się zdać i przystąpić do pierwszego terminu szpilek -który również zdałam ;)
Także z anatomii została mi jedynie (aż!) semestralka oraz egzamin.

Co do histologii -również jestem na czysto i ominęła mnie wątpliwa przyjemność pisania semestralek (piszą je osoby, które w danym semestrze zebrały niewystarczającą ilość punktów z wejściówek), co w moim przypadku nie było takie oczywiste -bo skończyłam ledwo na +parę punktów. Ale się udało :D

Tak ogólnie to powiem wam, że te studia są całkiem przyjemne -jak się człowiek przyzwyczai oczywiście. Na początku nie było czasu na nic; człowiek wracał do mieszkania i uczył się aż do nocy; i tak każdego dnia. Teraz. kiedy wiemy jak się uczyć, czego się uczyć i mamy zdroworozsądkowe podejście do tego całego studiowania -sprawa ma się całkiem inaczej.
Uczę się sporo, ale bez przesady. Jak człowiek się dobrze zorganizuje, to okazuje się, że jest od cholery czasu wolnego do wykorzystania na co się tylko zapragnie.
Ja mój wolny czas przeznaczam na regularne wypady ze znajomymi (1-2 razy w tygodniu), na aktywność fizyczną (w końcu, po półrocznej przerwie! 2-3 razy w tygodniu), oglądanie filmów czy też granie w gry komputerowe.
A wszystko na uczelni zaliczane na bieżąco ;)

Także jeśli chcecie iść na lekarski, ale zastanawiacie się, czy nie wymaga to rezygnacji z życia osobistego i towarzyskiego, to się nie wahajcie ;)

Jeszcze co do ilości czasu, który poświęcałam na naukę bieżącą:

  • anatomia początkowo 5-8 godzin przed każdymi zajęciami; później 2-3 godziny (dwa razy w tygodniu)
  • histologia -dwa bite dni na każdą wejściówkę (łącznie ok 10-15 godzin -Sawicki, skrypty, bazy) lub ok 3 godziny na zaliczenie praktyczne (szkiełka)
  • biologia molekularna 3-5 godzin
  • biofizyka 30-60 minut
  • genetyka 3-5 godzin
  • reszta przedmiotów -bez przygotowania ;)
Oczywiście sprawa ma się zupełnie inaczej, kiedy przychodzą większe zaliczenia (dopuszczeniówki, szpilki, egzaminy i zaliczenia kończące przedmiot), kiedy to przeważnie nie odchodzi się od książek przez parę dni (i to się nie zmieniło i pewnie nigdy nie zmieni).

Plan na najbliższy czas: nauczyć się na semestralkę z anatomii (6.06) oraz na egzamin praktyczny i teoretyczny z histologii (po 20.06).

Z cyklu zalety Katowic -godzina drogi i jesteś w górach ;)






sobota, 8 kwietnia 2017

2.72 OUN i słowo do maturzystów

Dopuszczenie z OUNu za mną. Czy zdane okaże się zapewne w poniedziałek, ale jestem bardzo dobrej myśli ;) Także powolutku zabieram się już za naukę na mózgowe szpileczki ;) Siedzę obłożona książkami, bo na to zaliczenie z jednego podręcznika raczej nie sposób się nauczyć...


*****


A jako że maj coraz bliżej, a wiem że czytają mnie też maturzyści, to chciałabym Wam polecić darmową aplikację do ostatnich powtórek z chemii. Sama z niej nie korzystałam, bo jest to dość świeża aplikacja, która powstała dzięki pracy studentów medycyny (między innymi z SUMu) -dla przyszłych studentów medycyny ;) 

Aplikacja nazywa się ILoveChemistry i wydaje mi się, że ma duży potencjał -szczególnie przy szybkich powtórkach np. na przerwach czy w autobusie ;)



Jak ktoś sprawdzi to dajcie znać co o niej myślicie ;)

No i oczywiście życzę Wam dużo spokoju na tej ostatniej prostej -czasu jest i dużo i nie dużo -ale jeśli go dobrze wykorzystacie, a wcześniej nie próżnowaliście, to spokojnie zdążycie doszlifować wszelkie niedociągnięcia i słabe strony. Będzie dobrze! ;)

*****

A współtowarzyszom studenckiej niedoli serdecznie polecam aplikację Anationary -która pomaga ogarnąć i tłumaczyć sobie mianownictwo anatomiczne np przy pracy z łacińskim atlasem ;) /jest też strona internetowa o tej samej nazwie -bardziej praktyczna do nauki w domu, przy biurku ;)/

*****

I jeszcze mała fotorelacja /ogólnie z życia/

Nauka na dopuszczeniówkę z OUNu; Bochen lov

Ryciny z Bochna -polecam serdecznie; lepsze niż atlasy :D

Katowice wiosenną porą

Historia medycyny -nie wiem jak na innych uczelniach, ale w Kato super :) 
Pusta czytelnia, czyli coś co się nie zdarza -czasami można mnie tu spotkać ;)





poniedziałek, 27 marca 2017

2.71 Praktyki coraz bliżej

Wakacje coraz bliżej i przyszedł czas załatwiania praktyk. Zapewne wszyscy, którzy to kiedykolwiek robili wiedzą, że jest to masa bieganiny i latania tam i z powrotem z dokumentami. Wynika to pewnie z faktu, iż każdy szpital wymaga dostarczenia innych dokumentów... Na szczęście u mnie okazało się nie być najgorzej i oszczędzili mi między innymi dawki promieniowania przy RTG i zachodu przy próbach wątrobowych i odczynniku Wassermanna... 
Swoje pierwsze praktyki zawodowe zdecydowałam się odbyć w moim mieście rodzinnym z kilku powodów: niewielka odległość od domu, mała liczba studentów (prawdopodobnie dwóch na cały szpital i możliwe, że w innych terminach) oraz zasłyszane bardzo pozytywne opinie od starszej koleżanki -studentki lekarskiego z Krakowa- że na prawdę wiele można tam się nauczyć i dużo zrobić samodzielnie. Podobno jej po pierwszym roku udało się założyć wenflon, pobierać krew a nawet asystować /zapewne trzymać haki/ do operacji! Więc nie wahałam się ani chwili :D

Jedyne co, to muszę się zaopatrzyć we własne ciuszki medyczne. Prawdopodobnie zdecyduję się na coś w tym stylu: 


Piękne, prawda? :D

A tym czasem oddalam się w świat bardziej realny i zdecydowanie mniej odległy niż wakacyjne praktyki... Adaś Bochenek wzywa do nauki OUNu, bo dopuszczeniówka coraz bliżej. Kimże jestem, by mu odmówić...?

piątek, 24 marca 2017

2.70 Semestr drugi

Witam Was serdecznie po dość długiej przerwie, która spowodowana była wejściem w semestr drugi. Ale to nie tak jak myślicie -od pisania postów odwodził mnie dość skutecznie nie niedobór czasu wolnego, a jego nadmiar! Tak moi mili, ŚUM w drugim semestrze to bajka -a już na pewno w porównaniu do semestru pierwszego.


Jeszcze celem podsumowania semestru zimowego:
1. Biologia molekularna -egzamin elegancko zdany, pięknie i cudownie na 3,5 -to więcej niż śmiałam sobie wymarzyć :D Na prawdę jestem przeszczęśliwa, że pożegnałam ten tragiczny przedmiot. Uff
2. Zdrowie publiczne -koło zdane bezproblemowo; aczkolwiek nie był to żaden wyczyn, bo zdawalność na roku wyniosła 100%. Także tym przedmiotem absolutnie nie ma co się przejmować ;)
3. Socjologia -przedmiot, który z nazwy nie zachęca, (przynajmniej nie na tym kierunku) przy fajnym prowadzącym okazał się bardzo ciekawą opcją. Dla sporej części mojej grupy był to najprzyjemniejszy przedmiot semestru pierwszego. Zajęcia prowadzone w formie pogadanek, skupiające swoją uwagę np na przemocy wobec dzieci, czy kobiet, zagadnieniu niepełnosprawności w społeczeństwie oraz np podejściu Polaków do transplantacji. Zdany finalnie na 5 ;)
4. Informatyka -malutki przedmiocik, zdaje się 3 lub 4 zajęcia w październiku; równie bezproblemowy jak socjologia; zdany na 4

W semestrze drugim mierzę się z następującymi przedmiotami: anatomia, histologia, j.angielski, historia medycyny, genetyka, psychologia lekarska, etyka lekarska, diagnostyka obrazowa, biofizyka.
I mimo, że wydaje się że jest tego sporo, to uwierzcie mi, te przedmioty to istny raj dla obiboczków w porównaniu do tego co działo się wcześniej. A wszystko to za sprawą zakończenia biologii molekularnej, która zajmowała masę czasu, energii i chęci do życia.


Nie jest oczywiście tak, że teraz nie trzeba uczyć się wcale, absolutnie! Dalej są cudowne wejściówki na histologii (gdzie bazy siadają... ale nie mnie xd), cotygodniowe wejściówki z genetyki, wejściówki z diagnostyki obrazowej no i oczywiście sławetny OUN na anatomii.


OUN (ośrodkowy układ nerwowy) budzi we mnie mieszane uczucia. Teoria jest ciężka i trzeba uczyć się z Bochenka (lub przynajmniej douczać z Bochenka) a praktyka niby prosta -no bo całość obszaru na którym skupiamy się przez 1,5 miesiąca jest wielkości nieco ponad dwóch zaciśniętych pięści... Ale tych szczegółów jest tyle, są tak gęsto poukładane, tak malutkie i ogólnie trudne do ogarnięcia, że mnie to troszkę niepokoi. 
Aczkolwiek tylko troszkę :D


A wiecie co jest piękne w tym wszystkim? Wiodę studenckie życie! Takie normalne! Wychodzę ze znajomymi 1-2 razy w tygodniu na miasto; chodzimy do pubów, do kina... No cudownie ;) I to wszystko nie zawalając uczelni -genetyka i diagnostyka zdane, na histologii punkty się zgadzają :D
Ogólnie -przy dobrej organizacji, jest czas na wszystko ;)

Lekarski Katowice -polecam!




piątek, 10 lutego 2017

2.69 System Eliminacji Studentów Jest Aktywny

Witam Was gorąco w ten jakże chłodny, piątkowy, sesyjny poranek. I mimo, że sesja trwa w najlepsze, to M. jak typowy studenciak lekarskiego w końcu może odpocząć, bo równie typowo zaliczeń i nauki mam znacznie mniej niż normalnie w ciągu semestru.

A teraz parę słów o tym, co działo się u mnie przez ostatni miesiąc...

J. angielski -oba kolokwia zdane, choć nie bez trudu, nie bez drugich terminów, nie bez wysiłku i stresu. Tak to już jest kiedy kolosy są nadzwyczaj trudne w stosunku do tego co robimy na zajęciach, a M. jest kaleką językową. No ale do przodu, więc nie narzekam :)

Anatomia -dopiero co pisałam, że ruszamy z klatką piersiową, a to już dawno po sprawie! Materiał przerobiony w ekspresowym tempie (coś ok 4 zajęcia, czyli 2 tygodnie), dopuszczeniówka i szpilki zdane w pierwszym terminie.
Pituchowa, jeden z moich podręczników do anaci <3

Takie zdjęcia zdarzają się na szpilkach z anatomii; arcus aortae, atrium sinistrum i tym podobne :)

Czyli podsumowując zdane mam wszystkie szpilki z anatomii i załapałam się na pierwszy termin semestralki, czyli teoretycznego testu z całego semestru. Test składa się z pytań wielokrotnego wyboru. Przykładowe pytanie dla ciekawskich:

1.       Median n. (n. medianus) zaopatruje:
a.       Brachioradialis m. (m. brachioradialis) N
b.      Abductor pollicis brevis m. (m. abductor pollicis brevis) T
c.       Flexor carpi radialis m. (m. flexor carpi radialis) T
d.      Pronator teres m. (m. pronator teres) T
e.      Skórę powierzchni dłoniowej palca V, IV i połowy łokciowej palca III N

Semestralkę również udało mi się zdać w pierwszym terminie :) Także z anatomią jestem na czysto i mogę nastawiać się psychicznie na OUN, którym rozpoczniemy semestr drugi /strach się bać/

Histologia -na tym cudownym przedmiocie przez cały rok zbieramy punkciki z wejściówek, aby na koniec zostać dopuszczonym do egzaminu. Po pierwszym semestrze można powiedzieć, że jestem na czysto, bo suma moich punktów oscyluje wokół minimum bezpieczeństwa, które pozwala dostąpić zaszczytu przystąpienia do tegoż egzaminu. Także może bez rewelacji (bo nie mam nadmiaru punktów), ale też bez tragedii (bo nie mam niedomiaru punktów, który musiałabym nadrabiać). Zaliczenie praktyczne kończące semestr -zdane :)

Biologia molekularna -to nie jest zdecydowanie przedmiot dla mnie.... Ale dopuszczenie do egzaminu zdobyłam, także w przyszłym tygodniu /mam taką wielką nadzieję/ pożegnam się z tym cudeńkiem raz na zawsze. Pierwszy egzamin w życiu -trzymajcie za mnie kciuki :D

Mniejsze przedmioty pozaliczane -w sumie nie wiem póki co na jakie oceny, ale kto by się tym przejmował :D

A, i wczoraj miałam kolokwium ze zdrowia publicznego, które kończyło ten przedmiot. Wyniki wkrótce także dam znać, czy zdałam :)
#PółŻyciaWPociągu....

środa, 11 stycznia 2017

2.68 Dzień na anatomię

Dzisiaj króciutko!

W związku z tym, że święta miałam prawie całkowicie nienaukowe, to teraz siedzę i uczę się pilnie na zajęcia z anatomii. Nowy dział rozpoczęty -klatka piersiowa.


Poza tym minizaliczenie z histo zdane 2/2 i wejściówka z biolomolo do przodu :)
Także całkiem sympatycznie się zaczął ten nowy rok :)
W Kato temperatura waha się między -20 a -10. Także trzymajcie się ciepło, bo zima nie odpuszcza!

poniedziałek, 2 stycznia 2017

2.67 Grudzień...

Od ostatniego wpisu minęło troszkę czasu, w sumie nieco ponad miesiąc. Grudzień był dla mnie bardzo ciężkim miesiącem, głównie ze względu na anatomię, ale również histologię i pierwszą pomoc i w mniejszym stopniu drobne zaliczenia z biologii molekularnej i biofizyki.

Cała trudność anatomii polegała na tym, że na blok tematyczny "głowa i szyja" mieliśmy tylko miesiąc, czyli mniej czasu niż na kończyny, które były dużo mniej obszernym i prostszym zagadnieniem. Jak możecie się domyślać tempo pracy było ogromne i aby w miarę ogarniać na zajęciach trzeba było praktycznie nie wychylać nosa z książek. Całe szczęście, że zauważalnie zwiększyło się nasze tempo przyswajania wiedzy, bo jakiś czas temu nauczenie się tego byłoby wręcz niewykonalne. 
I tak oto na tydzień przed świętami odbyła się dopuszczeniówka do szpilek, którą po wielu trudach, setkach przewertowanych stron podręczników i wypitych (niestety; choć nie w olbrzymich ilościach) energetykach udało mi się zaliczyć ją w pierwszym terminie! Także Młoda póki co daje radę :) 
A w nagrodę miałam zaszczyt przystąpić do pierwszego terminu szpilek i z nadzieją na ich zdanie rozpocząć przerwę świąteczną! :) Wyniki ukazały się na stronie katedry tuż po świętach. I wiecie co? Zdałam! :) Młoda 2: 0 anatomia!

Pierwsza pomoc była świetnym przedmiotem, z tego powodu, że w dużym stopniu opierała się na praktyce: RKO, ALS, BLS, zapewnianie drożności dróg oddechowych (używanie masek krtaniowych, rurek ustno-gardłowych itp.), AED, defibrylator manualny -i czujesz, że żyjesz! Takie zajęcia to na prawdę miła odmiana po wkuwaniu na pamięć Sawickiego z histologii.
Niestety przedmiot trwał tylko dwa miesiące i już dobiegł końca. Zaliczenie praktyczne zdane w pierwszym terminie (przy zdawalności ok 30%), a teoretyczne zdane na pond 80%, także pierwszy przedmiot na wymarzonych studiach zdany! :)

Także mobilizacja przedświąteczna poskutkowała tym, że niemal bez zaległości wchodzę w nowy rok, a także tym, że mogłam na prawdę, tak na 100% wykorzystać przerwę świąteczną. Poczytać, pograć, pooglądać filmy, spotkać się ze znajomymi i poodwiedzać rodzinę -a nie martwić się o zaległości i uczyć się do popraw, które są tuż po przerwie.

A wiecie co M dostała na święta? Stetoskop! Niby jeszcze przez jakiś czas się nie przyda, ale już jest, czeka i stanowi źródło motywacji :) 


Jak będzie wyglądała u mnie najbliższa przyszłość? Zajęcia rozpoczynam dopiero 9.01, także jeszcze trochę mogę cieszyć się wolnością -chociaż już powoli przygotowuję się do zajęć z klatki piersiowej i do repetytorium z histologii. Potem trzy tygodnie nauki, a następnie pierwsza sesja w życiu, a w niej jeden egzamin -z biologii molekularnej. Luty ogólnie zapowiada się przyjemnie, bo nielicząc tego jednego egzaminu mam trzy tygodnie wolnego! A potem semestr drugi, ponoć łatwiejszy od pierwszego, na co szczerze liczę :)

Poza tym mogę powiedzieć, że zachwyt ludźmi z mojej grupy wciąż trwa. Świetnie się ze sobą dogadujemy i nawet udaje się od czasu do czasu gdzieś razem wyskoczyć, pogadać, zacieśnić więzy i wypić piwo.
Niestety cały rocznik nie jest już tak udany jak moja grupa. Są osoby, które bawią się w donosicielstwo i składanie zażaleń na naprawdę świetnych prowadzących. Ponoć zawsze znajdzie się ktoś taki, niezależnie od rocznika czy uczelni, ale i tak ciężko się z tym pogodzić... Na szczęście są to jednostki, a ogół ludzi raczej jest skłonny do wzajemnej pomocy i dzielenia się materiałami.

A z okazji Nowego Roku, życzę Wam siły, szczęścia i wytrwałości w walce o spełnienie marzeń i realizację postawionych celów!



3.98 Mówcie mi Pani Doktor!

 Niesamowite, jak te 6 lat studiów zleciało! Jeszcze nie tak dawno temu dostanie się na kierunek lekarski było moim wielkim marzeniem. A dzi...