czwartek, 6 października 2016

2.63 Pierwsze wrażenia

W zeszłym tygodniu przebyłam spory kawałek Polski, aby się TU znaleźć, i po całonocnej podróży przywitałam stację Katowice. Podekscytowana, ale bez planu na dalszą część podróży, jeżdżąc autobusami, wchodząc w ślepe uliczki i skręcając nie w te drogi co trzeba, w końcu dotarłam do miejsca docelowego. Ufff

Następny dzień był dla mnie dniem przełomowym, tzn odbyła się immatrykulacja i oficjalnie wstąpiłam do grona studentów. Uroczysta atmosfera, rektorzy, dziekani, kierownicy katedr i cała masa biednych pierwszaków, którzy nie do końca wiedzą co ich czeka -a nawet jak myślą że wiedzą, to się mylą :D
Oprócz tego jedna impreza integracyjna, potem druga i od razu to całe studiowanie przestało być takie straszne.
Do czasu.
Pierwsze zajęcia i dowiadujesz się, że na trójkę z histologii to trzeba mieć co najmniej 70%, a czasami to nawet więcej. Na anatomii nie jest dużo lepiej -na zaliczenie 65%. Oprócz tego straszenie na każdym kroku jak będzie ciężko, jak nas dużo w tym roku przyjęli (i ilu nas wyleci). Na biologii molekularnej na pierwszych zajęciach kolokwium...


No ale nie wszystko jest przecież takie przerażające :)

  • fajni ludzie, z którymi powoli łapię kontakt
  • anatomia, która oprócz przytłaczania rajcuje 
  • z owego kolokwium wpadła piąteczka -nie taki diabeł straszny :)
  • co najmniej jedna miła pani w dziekanacie  
  • dosyć rozsądnie rozłożony plan -nie mam dwóch poważnych przedmiotów jednego dnia\
  • miasto całkiem przypadło mi do gustu -przynajmniej póki co
Podsumowując to póki co mam w głowie wielki misz-masz, mieszają się wszelkie emocje: podekscytowanie, strach, radość, niepewność, smutek, euforia.

Jedno jest pewne: dam z siebie wszystko, żeby z powodzeniem zaliczyć rok pierwszy! :)



3.98 Mówcie mi Pani Doktor!

 Niesamowite, jak te 6 lat studiów zleciało! Jeszcze nie tak dawno temu dostanie się na kierunek lekarski było moim wielkim marzeniem. A dzi...