poniedziałek, 25 lipca 2016

2.58 Odpowiedź z OKE

Listonosz przyniósł magiczną kopertę, której otwarcie wiązało się z obawami i nadziejami. Mimo to, nieśpieszno było mi ją otworzyć, zgodnie z zasłyszaną regułą: dzwonią -dostajesz punkty, wysyłają list -nic z tego. A jednak coś udało się wywalczyć.
Nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa w sprawie rekrutacji, oj nie. 
Nadzieja się tli, a mi pozostaje cierpliwie czekać.

piątek, 22 lipca 2016

2.57 O przygotowaniach do matury -podsumowanie :)

Wiele postów na tym blogu poświęconych było przygotowaniu do matury. Całkiem możliwe, że ten jest ostatni, podsumowujący. Powiem Wam jak wyglądało to u mnie, czego brakowało, co było strzałem w dziesiątkę, a co strzałem w kolano...

BIOLOGIA

Rzetelną naukę biologii rozpoczęłam w drugiej klasie... gimnazjum. Wynika to z przygotowań do konkursu przedmiotowego, który w moim województwie na prawdę wysoko stawiał poprzeczkę i wymagał znajomości większości materiału na poziomie licealnym. Tak więc od mojej cudownej nauczycielki dostawałam multum książek przeznaczonych do nauki w szkołach średnich, a pierwsze vademecum maturalne dostałam w prezencie po uzyskaniu w tym konkursie tytułu. 
Nauka biologii w liceum nie była więc dla mnie przytłaczająca; stanowiła właściwie powtórkę tego, co już umiałam. Nowym materiałem była biochemia, biotechnologia i elementy genetyki.

Błędem, który ja popełniłam było zaopatrzenie się w za dużą ilość książek; co trochę rozpraszało... Ale dzięki temu mogę się z Wami podzielić, które moim zdaniem są warte kupienia, a które mniej :)

MUST HAVE:
  • Biologia na czasie (Nowa era) -moim zdaniem świetne podręczniki. Wykorzystywałam je do nauki na co dzień. Całkiem fajna szata graficzna, czasami zbyt ubogie opisy, ale ogólnie super do nauki podstaw :) Każdą książkę przeczytałam jakieś 2-3 razy :)
  • Biologia Campbella* -wielka księga, przez niektórych nazywana biblią biologów. Ja nie używałam jej codziennie, ale była pomocna przy doczytywaniu zagadnień niezrozumiałych (kiedy podręcznik nie wystarczał). Jeśli nie chcecie jej kupować, to warto zorientować się, czy jest w waszej szkolnej bibliotece :)
  • Teraz matura (Nowa era) -chyba najlepszy zbiór zadań, który jest dostosowany do nowej podstawy programowej. Używałam, polecam :)
WARTO:
  • Notatki z lekcji (Iwona Żelazny) - zbiór książek, których treść nie jest ciągła, a składa się głównie z podpunktów. Jednym to odpowiada, innym nie koniecznie. Polecam szczególnie Botanikę
  • Ekologia (Ewa Pyłka-Gutowska) -tę książkę przeczytałam 2 razy w gimnazjum i ze 2 razy teraz, przed OWE. Moim zdaniem świetna pozycja; kolejna biblia w tym zestawieniu. Tej książce zawdzięczam prawdopodobnie dostanie się na studia.
  • Biologia w pytaniach i odpowiedziach (Mac, Ewa Pyłka-Gutowska) -zadanie z tej książki robiłam głównie w gimnazjum; dość ciekawa
  • Biologia (Dawid Kaczmarek) - tydzień po tygodniu do matury. Korzystałam z niej podczas nauki bieżącej.
NIE WARTO:
  • Biologia, zbiory zadań Witowstkiego -zajrzałam parę razy; zadania autorskie oderwane od rzeczywistości; 
  • Vademecum (Operon) -próbowałam się z tego uczyć, ale szło bardzo topornie. Skupianie się na rzeczach mało istotnych, pomijanie tych ważnych...
*Opcjonalnymi pozycjami dla Campbella  są: Ville oraz Biologia -Jedność i różnorodność. Moim zdaniem obie są całkiem w porządku. (Campbella polecam głównie z tego względu, że spora część grafik i doświadczeń w arkuszach maturalnych jest właśnie z tej książki).

Co do samej nauki stricte maturalnej to odsyłam do posta 1.26.  Ogólnie polecam system notatki+AnkiDroid. U mnie sprawdziło to się świetnie! Kosztowało mnie to bardzo dużo pracy i czasu, ale to chyba jedno z moich lepszych przedsięwzięć maturalnych.

No i oczywiście AR-KU-SZE! Trzeba zacząć jak najwcześniej i zrobić jak najwięcej. Nawet i po dwa razy. Uwierzcie mi, nie zaszkodzi. 

CHEMIA

Będąc w gimnazjum chemię uwielbiałam; udało się zdobyć nawet jakiś tytuł. Byłam z siebie cholernie zadowolona, kiedy z podstawy w 1 klasie  LO miałam jedną z dwóch piątek w klasie na koniec. I tak od początku drugiej klasy zaczęło się rozszerzenie, które mnie totalnie przerosło. Coś się posypało, nastąpił kryzys, a ja zamknęłam semestr z soczystą tróją. Bosko. Zaczęłam się ogarniać jakoś w kwietniu drugiej klasy. Zdałam sobie sprawę, że bez chemii to o medycynie mogę co najwyżej pomarzyć. I tu zaczynają się moje przygotowania do matury. Od kwietnia do czerwca robiłam solidnie materiał bieżący, łącznie z toną zadań. Od początku wakacji nadrabiałam cały materiał z okresu wrzesień-marzec. Zaczęłam również chodzić na korepetycje.

Oczywistym błędem, który ja popełniłam było zrobienie sobie zaległości. Było to totalnie głupie i niepotrzebne z mojej strony, ale jak widzicie, można z tego wyjść.

MUST HAVE:
  • Zbiory zadań Witowskiego (części 1-3) -przerobiłam z 80% tych zadań, niektóre po parę razy. Żadnego bio-chema chyba nie trzeba do tej serii przekonywać
  • Vademecum (Operon) -świetne do załapania podstaw; ze względu na niewielkie rozmiary często mi towarzyszyło. Dobra do nauki teorii oraz schematu rozwiązywania obliczeniówek
  • Komplet książek Krzeczkowiej (Repetytorium, Zbiór zadań i Trener <3) -serdecznie polecam wszystkim. Książki zdobyły moje serce wyjaśniając mi zagadnienia, których nie rozumiałam podczas lekcji. Trener jest absolutnie obowiązkowy!
WARTO:
  • Chemia (Dawid Kaczmarek) -zbiór zadań, nie zaszkodzi przerobić
  • Zbiór Witowskiego (część 4) -mnie do siebie nie przekonała, ale dużo ludzi chwali... Na pewno nie zaszkodzi.
NIE WARTO:
  • Książki i zbiór zadań z Nowej Ery -moim zdaniem jedna wielka porażka.
Podstawą moich przygotowań do matury było założenie zeszytu ze streszczonymi notatkami (w sumie jakieś 20 stron) z chemii nieorganicznej, rozpisanie sobie wszystkich kolorów różnych substancji (m.in. Cr i Mn <3) oraz oczywiście zrobienie tony zadań i arkuszy maturalnych.
Przestrzegam przed moim błędem: nowa matura jest nieobliczalna. Ja stwierdziłam, że nauka zadań sztampowych wystarczy, więc rozwiązywałam głównie arkusz opublikowane przez CKE. Nie zrobiłam zbyt wielu proponowanych przez wydawnictwa. Błąd!  Do tej matury na prawdę warto...

Wypowiem się jeszcze w sprawie chodzenia na korepetycje. 

Ja chodziłam tylko na chemię, raz w tygodniu, przez 9 miesięcy. Zajęcia były prowadzone przez egzaminatora. Mi te zajęcia pomogły -musiałam uczyć się systematycznie, mogłam pytać o najmniejsze bzdety, których nie rozumiałam, rozwiązywać zadania problemowe. Potem robiłam arkusze. 
Na biologię nie chodziłam, bo uważałam, że mi to nie potrzebne. Czułam się z niej świetnie przygotowana. Ale może jednak trzeba było chodzić na te korki? Wiedzę miałam na wynik 98%, przez nie wbicie się w klucz mam 78%... Nie wiem czy te zajęcia by mi coś dały; ale może..?
Ogólnie jeśli macie okazję i środki, żeby na takie zajęcia się zapisać, to chyba nie ma co się zastanawiać. Może nie na spotkania regularne, ale chociaż parę razy? Wybór należy do Was :)

To by było chyba na tyle w sprawie matury :)



PS Na Waszą prośbę założyłam także e-maila: misjamedycyna@gmail.com :)

piątek, 15 lipca 2016

2.56 Studencko :)

A więc stało się!
Od dzisiaj jestem oficjalnie studentką medycyny! :) Póki co w Katowicach, ale może akurat uda się przenieść w późniejszym terminie na inną uczelnię, może ciut bliżej domu.

Droga do Katowic lekko mnie przestraszyła. Ponad 6 godzin w jedną stronę -samochodem! Żeby wystać swoje 2 godziny w kolejce, musiałam wstać o ...4  nad ranem. Ale na miejscu fajni ludzie, to i nie ma na co narzekać :) Myślę, że jeśli zostanę na Śląsku, to się tam odnajdę. Będzie dobrze!

Byłam też na wglądzie mojej matury z biologii w OKE. Co do samej procedury to póki co jestem dość pozytywnie zaskoczona. Termin został wyznaczony 2 dni po wysłaniu e-maila, czas oczekiwania -ok tydzień. Na miejscu wpuszczono mnie godzinę przed czasem (serio serio) i była całkiem w porządku atmosfera. Mam nadzieję, że jeszcze punkty mi ładnie przyznają i w ogóle będzie cudnie :D Trzymajcie kciuki, bo każdy punkcior jest na wagę złota...

Zakładając tego bloga ponad 1,5 roku temu, miałam nadzieję, że to będzie MUSIAŁO nastąpić. 
Zmiana banera! Blog od października wejdzie przecież w fazę drugą. Nie będzie to już blog o przygotowaniach do matury, ale o studiowaniu (tej wymarzonej i wyśnionej) medycyny!


Także wkrótce zmiany! Nie tylko na blogu, ale przede wszystkim w całym moim życiu, które (jak mi się wydaje) stanie na głowie... Będzie się działo!

A tym czasem, już ze spokojniejszą głową, rzucam się ponownie w objęcia wakacji :)

vol.2 Słonko raz, proszę!

/edit.Początek II-go bloku tematycznego -studiowanie na kierunku lekarskim/

środa, 6 lipca 2016

1.55 ???

Moje OKE zaskoczyło i wyniki ukazały się szybciutko, niedługo po północy. Rejestracja, ładowanie. Serwery ledwo zipią, powietrze w pokoju gęstnieje. Jest. Są wyniki... Mój przerywany oddech, a następnie bezdech i niedowierzanie. W negatywnym sensie niestety.
Potem już tylko rozpacz i czarne chmury, przez które przebija się promyczek słońca w postaci OWE. Ta zabawna olimpiada ratuje mi życie - "M! Co Ty ryczysz! Na pewno dostaniesz się do Katowic". Pocieszają mnie, że drogi coraz lepsze, a 6 godzin od domu to wcale nie tak dużo, i że w ogóle wszystko super, że są dumni.
Ja nie jestem.
Po trudach nocy i porannym załamaniu pojechałam z P. do liceum odebrać wyniki. Podniosła atmosfera, przemowa dyrektora, który mimo dość sprzyjających okoliczności głos ma smutny. "Ja wiem, Kochani, że wasze wyniki nie wyglądają pięknie, a szczególnie te z biologii i z chemii. Ale spójrzcie jak wypadliście w skali kraju, zobaczcie na centyle."
I w tym momencie opadają mi z oczu klapki i zaczynam dostrzegać co się dzieje wkoło. Wszyscy mają jakby nietęgie miny, największe prymusy na twarzach mają grymasy niezadowolenia. Podchodzę do K. -jednego z najlepszych i pytam, jak mu poszło. 155 punktów. Centylowo ok 190.
Coś tu jest bardzo nie tak. K. mówi, że nie rozumie, ale widocznie miało tak być i że wie, że nie ma prawa się dostać.
Tylko 155 punktów, ale aż 190 centylowo! Wniosek jest prosty -ta matura wypadła tragicznie...
I nadszedł czas, abym powiedziała wam, jak sprawa wygląda u mnie. A raczej powiem wam to, co wiem. Biologia oraz chemia napisane po 78%. Co daje 96 centyl z biologii i 94 centyl z chemii z skali kraju.
W zeszłym roku z tymi centylami dostałabym się prawie wszędzie. W tym roku nigdzie(?)
Nie rozumiem tej sytuacji. Nie wiem, czy progi mogą o tyle spaść, chociaż powinny (?)
Pozostaje mi czekać i bacznie obserwować rozwój wydarzeń. Mieć nadzieję. że po trudzie włożonym w naukę, marzenia się spełnią.

3.98 Mówcie mi Pani Doktor!

 Niesamowite, jak te 6 lat studiów zleciało! Jeszcze nie tak dawno temu dostanie się na kierunek lekarski było moim wielkim marzeniem. A dzi...