***
Tydzień pierwszy minął mi w telegraficznym skrócie tak, jak dzień pierwszy. Z nowości udało mi się pobrać krew żylną, założyć poprawnie wenflon oraz wozić pacjentów na blok operacyjny. Doświadczyłam też tego, czym jest śmierć pacjenta. Było to dotkliwe przeżycie jednak nastąpiło w nocy pod moją nieobecność, więc nie widziałam tego osobiście.Zmieniło się to już na początku drugiego tygodnia, kiedy zmarła jedna z pacjentek, z którą w pierwszym tygodniu spędziłam bardzo dużo czasu, gdyż wymagała ciągłego kontrolowania ciśnienia i pomocy na przykład przy jedzeniu. Lekarz stwierdził zgon, ja razem z pielęgniarkami zajęłam się odłączaniem wenflonów i wszystkimi niezbędnymi czynnościami, które trzeba wykonać przy zmarłym.
Ciężkie przeżycie, ale takie są realia i trzeba się oswoić ze śmiercią. Nie przyzwyczaić; oswoić. Jedna z pielęgniarek powiedziała mi, że z czasem nauczyła sobie z tym radzić, ale kiedy przyjdzie moment, że się do tego przyzwyczai -czas zmienić pracę.
***
Wtorek był zdecydowanie cudownym dniem, gdyż pierwszy raz mogłam wejść na blok operacyjny. Byłam łącznie na trzech operacjach, w tym na operacji przepukliny pachwinowej i laparoskopowym usunięciu pęcherzyka żółciowego. A wszystko obserwowałam z takiej odległości, że widziałam absolutnie każdy detal ;) Poza tym trafiłam na przecudownych lekarzy, zarówno chirurgów i anestezjologów, którzy chętnie tłumaczyli mi co się dzieje w danym momencie oraz odpowiadali na moje pytania.Bezapelacyjnie zakochałam się w atmosferze, która planuje na bloku i serduszko mi mocniej bije na samą myśl o tym co już widziałam i co jeszcze zobaczę.
Powiem wam jeszcze, że w następnych dniach dane mi było nie tylko obserwować, ale również umyć się do zabiegów!!! :D I tak oto M. cała szczęśliwa i ubazgrana w krwi po łokcie, zdjęła rękawiczki, maseczkę i sterylny fartuch i z wielkim uśmiechem na ustach odwiozła pacjenta na oddział i podała sobie rękę z anestezjologiem, który pożegnał mnie słowami "Dziękujemy za pomoc, Pani Doktor". :D
Super - jak na praktyki pielęgniarskie zdobyłaś tyle doświadczeń, co niejeden student nie zdąży zdobyć przez całe studia ;)
OdpowiedzUsuńMam wiele szczęścia, że trafiłam na tak wspaniałych ludzi, którym zależy żebym jak najwięcej zobaczyła i zrobiła samodzielnie ;) Polecam szpitale powiatowe :D
UsuńAle super! Świetnie trafiłaś! życzę Ci, abyś zawsze miała, tak jak w tym roku, jak najwięcej możliwości do nauki! <3
UsuńDzięki śliczne :3
UsuńMożna wiedzieć, w jakim dokładnie szpitalu robiłaś praktyki?
OdpowiedzUsuńNiestety nie. Nie chcę zdradzić o sobie zbyt dużo.
UsuńZ rozmów ze znajomymi nasuwa się jeden wniosek -albo praktyki w szpitalu u rodziców albo w małym szpitalu ;)
Fajnie poczytać o praktykach, można na moment cofnąć się w czasie i powspominać swoje. Zdecydowanie ciekawy okres.
OdpowiedzUsuńMiło się czyta kiedy wiadomo że osoba przykłada się do praktyk. :) Nie raz byłam świadkiem totalnego olewania tego elementu, co wg mnie w przygodzie z medycyną jest nie dopuszczalne ;)
OdpowiedzUsuń