Na dzisiaj zostało mi w sumie jeszcze oddychanie, na poniedziałek cykl mocznikowy i fermentacja i to wszystko! Poszło dość sprawnie ;3
No i w środę sprawdzianik z cytologii i biochemii (zdaje się, że przedostatni w mojej szkolnej karierze ;o)
Weekend stawiam pod znakiem alkoholi.
A tak swoją drogą. Czy tylko ja mam mnóstwo planów do realizacji, kiedy będę już PO? Czasami czuję się zupełnie, jakbym czekała na jakiś impuls, pozwolenie, aby ponownie wrócić do świata, do życia...
Nie tylko Ty, ja też mam takie wrażenie. Z jednej strony czekam na maturę z pewną obawą i chciałabym ją trochę odwlec w czasie, a z drugiej strony wolałabym ją napisać jak najszybciej, żeby być już po i cieszyć się wolnym czasem, korzystać z życia. :)
OdpowiedzUsuńCzyli czujemy dokładnie to samo :) trochę takie rozdwojenie jaźni :P
UsuńJa to przeżywam drugi raz :) Mimo, że niby mam gap year czyli teoretycznie powinnam znaleźć wolny czas na te wszystkie pierdoły, to i tak się spinam, i chcę już mieć maturę za sobą coby wrócić do świata żywych :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że niezależnie od tego, który raz się podchodzi, stres i zmęczenie są nieuniknione :/ także trzymajmy się i byle do "po maturze" :p
UsuńNigdy nie byłam mocna z biochemii, z biologii byłam zawsze dobra ale chemia to moja pięta Achillesowa. Na szczęście sesja już za mną teraz pora walczyć w kolejnym semestrze, powodzenia w nauce!
OdpowiedzUsuńMnie chemia też pasuje mniej niż biologia, ale staram się mimo to jakoś ją ogarnąć :) A co studiujesz? :)
UsuńI dziękuję! :)