Obecnie największy dylemat mam w sprawie przyszłego miejsca zamieszkania: akademik czy jednak stancja. Akademik, wiadomo -blisko uczelni, znasz całą masę osób, jest z kim pogadać, jest stosunkowo tani, ale pokoje są klaustrofobiczne, zapewne bywa głośno i na pewno jest wiele rozpraszaczy. Stancja natomiast daje przestrzeń, komfort, ciszę i spokój do nauki, ale jest przeważnie znacznie dalej i jest sporo droższa. Nigdy z nikim nie dzieliłam pokoju i nie wiem czy byłabym w stanie. Póki co podanie do akademika złożone i stancja w poszukiwaniu...
Ogólnie jestem trochę /ale bez przesady/ podekscytowana tym całym studiowaniem. Jak to będzie wyglądało? Czy mi się spodoba? Czy rzeczywiście jest tak ciężko, jak mówią? Jak zniosę tak długą rozłąkę z rodziną i z P.? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi...
Poza tym torba na studia kupiona, piórnik wyposażony (tak, mam piórnik!), system do porządkowania notatek jako tako opracowany i na razie 5 części Skawiny gotowe do użytku ;) Póki co powertowałam osteologię przez jakieś 15 minut, żeby zobaczyć jak to wygląda i nasuwa mi się jedno zasadnicze pytanie: jak ja to zapamiętam? :P
Pewnie nie będzie aż tak źle :)
PS1 Nie mam póki co zamiaru się uczyć, absolutnie! Wydaje mi się, że poświęcenie jednego tygodnia września będzie wystarczające :)
PS2 Z tego co wiem to w Katowicach jest wybór między angielskim a łaciną. Jak myślicie, co lepiej wybrać i dlaczego?
PS3 Byłam w górach! Było super :D
Ja już zdecydowałam i w tym roku postanowiłam na stancję, bo mam średnie doświadczenia z akademikiem. Szczególnie, że do nauki chciałabym mieć ciszę i spokój, a w wiadomo w mieszkaniu jest o to dużo łatwiej. Też jestem podekscytowana jak to będzie, czy sobie poradzę, ale staram się podchodzić do tego z optymizmem, a nie ze strachem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://depozyt-mysli.blogspot.com/
No właśnie... osoby, które chcą się uczyć przeważnie narzekają na akademiki. Wydaje mi się, że u mnie też skończy się na stancji. Pozytywne nastawienie to połowa sukcesu! :)
UsuńA bloga przeczytałam ostatnio praktycznie od deski do deski :) Pozdrawiam również!
Ja bym zdecydowanie postawiła na stancję... Jak się dobrze poszuka można coś znaleźć niewiele droższego od akademika ;). Argument o tym, że przesył informacji dobry wg mnie już nie działa, bo mamy fejsbuka, maila roku. Ludzi można poznawać na imprezach. Są oczywiście osoby, które lubią klimat akademika, mnie jednak te legitymowanie się u pań z portierni, restrykcje co do późnowieczornych odwiedzin i druga osoba w pokoju zbyt mocno działałyby na nerwy ;). Ale jak mówię - co kto lubi. Niektórzy nie wyobrażają sobie życia poza akademcem.
OdpowiedzUsuńTeż nie wyobrażałam sobie, jak można to wszystko zapamiętać, w ogóle Skawiny to były pierwsze książki, które wpadły w moje ręce. Przeczytałam losową stroną i myślę sobie - kurczę, to jest tak nudne, tak skomplikowane i tak powalone, że ja wylecę z tych studiów po miesiącu. Dobrze, że mi ktoś potem powiedział, że są jeszcze atlasy, wykłady, Gray, Moore, nie pamiętam z czego tam poza tym korzystałam, ale na pewno przyjaźniejsze były w odbiorze od Skawin :D.
U mnie był i angielski, i łacina. Wolałam łacinę, nie umiem powiedzieć dlaczego, ale dobrze mi się jej uczyło. A jak już umiałam nazwy łacińskie, douczenie się angielskich to było 15-20 min. Odwrotnie to nie działa, niestety. Łacina na początku może wydawać się kłopotliwa, potem pamiętasz te nazwy lepiej niż polskie - jak się pojawiało dużo zadań z wpisywaniem polskich nazw na kolosie, często był pogrom na roku. Moja teoria jest taka, że do zapamiętania łacińskich musisz włożyć więcej wysiłku, toteż w głowie zostają na dłużej.
Z tym przesyłem informacji to w sumie racja! Przy tych wszystkich dostępnych komunikatorach pewnie nie będzie żadnego problemu. No i konieczność posiadania współlokatora, a przecież nigdy nie wiadomo na kogo się trafi. Chyba jednak będzie stancja :)
UsuńMam nadzieję, że uda mi się okiełznać tę anatomię :D Na pewno się nie poddam :D
I tak właśnie mi się wydaje, że na łacinie lepiej się wyjdzie. Zdaje mi się też, że jednak póki co jest powszechniejsza niż angielski np w śród wykładowców...
W jakich górach byłaś? :)
OdpowiedzUsuńPieniny, ale zahaczyłam też o Tatry :)
UsuńZdecydowanie wybierz stancje ;) ja mieszkam w malutkim dwupokojowym mieszkanku z dziewczyna tez z mojego kierunku i warunki do nauki mamy super ;) ale czesto bywam tez w akademiku bo mieszkają tam moi znajomi z grupy i powiem ci tak: jesli potrzebujesz do nauki ciszy absolutnej to zdecydwanie odradzam :D
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jest, cisza jest niezbędna :D Słyszałam tylko, że te medyczne akademiki są cichsze niż wszystkie inne, ale na pewno nie ma co porównywać do spokoju na stancji. Także raczej zrobię tak jak doradzacie :)
UsuńMogłabyś coś napisać o sposobie robienia tych notatek?
OdpowiedzUsuńNie mam jeszcze sposobu na robienie notatek, tylko na ich porządkowanie :) -segregator, teczki, koszulki... :) Jak znajdę fajną metodę na robienie notatek na studiach, to dam znać!
UsuńPo roku wynajmowania pokoju w mieszkaniu zdecydowałem się na akademik. Też miałem trochę obaw, ale współlokator okazał się świetnym człowiekiem. W wielu akademikach są pokoje cichej nauki, ale niezłym rozwiązaniem bywa też biblioteka. No i na pewno w akademiku jest raźniej. A możliwość wyjścia z pokoju na 5 min przed zajęciami - bezcenna! ;)
OdpowiedzUsuńMnie udało się wynająć pokój w mieszkaniu, gdzie łącznie ze mną będzie trzech studentów medycyny, więc narzekać na brak spokoju nie będę. :D A medyczne akademiki same w sobie nie są takie złe, rozważałam (choć nie wiem, czy by mnie przyjęli), szczególnie że mają pokoje do nauki - ale bałam się wspólnych łazienek. Doświadczenie z waletowania po akademikach pozostaje na całe życie, podobnie jak trauma po ujrzeniu ich łazienek, brr. :D
OdpowiedzUsuńJa czasami zatrzymuję się w akademikach (studenci uczelni medycznych mają zniżki i płacą np. 17 zł za dobę w przypadku niektórych należących do UM, także tylko korzystać) i cóż, no, co innego kilka dni, ale cały rok ze wspólną, koedukacyjną łazienką? Oj, ciężko by było to znieść.
UsuńNa pocieszenie powiem, że później się okazuje, że akurat osteologię da się wkuć w jeden wieczór :D
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o języki to tutaj zależy czy mówisz o anatomii, czy oddzielnym przedmiocie. Jeżeli chodzi o anatomię, to bierz łacinę. Nazwy wchodzą do głowy już przy czytaniu Skawin, a poza tym "pomoce medyczne" są nagrywane przez lekarski tylko w tym języku. Jeżeli jednak mówimy o dodatkowym przedmiocie to tylko angielski.
Ja miałam oba języki i łacinę wspominam strasznie. Całymi godzinami siedzieliśmy tylko klepiąc kolejne deklinacje, których i tak już nie pamiętam. Angielski za to był bardzo przydatny i jeżeli ktoś miał opanowany język na poziomie maturalnym to nie sprawiał dużych trudności.
Tylko że łacina jako oddzielny przedmiot a łacina w anatomii to niebo a ziemia. W anatomii kujesz słówka i tyle.
UsuńA ja piszę, bierz ANGIELSKI, będziesz mieć łatwiej (nikt nie odejmuje punktów za odmianę bo jej nie ma) to po pierwsze a po drugie to...łacina to przeżytek, angielski teraz króluje na całym medycznym świecie. BIERZ ANGIELSKI dla własnego dobra.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że razem będziemy pierwszoroczniakami na ŚUMie w Katowicach. :) Miałam podobny dylemat do ciebie - nie chciałam iść na uczelnię zbyt daleko od domu, więc zostaję na Śląsku, zamiast iść do Warszawy. Dla mnie to i tak 1.5 godziny jazdy autobusem w jedną stronę jak dobrze pójdzie, więc też będę starać się o akademik w Kato lub jakieś mieszkanko. Ciężko mi będzie dojeżdżać codziennie o 6.20, by być w Katowicach na 8 rano. Może jeszcze w grę wejdzie autko, ale najpierw muszę zdać egzamin... Mam termin za dwa dni.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie mam żadnych papierowych książek, tylko kilka pdfów. Jeżdeli chodzi o język, preferuję angielski - w liceum mieliśmy praktyczne wszystkie przedmioty po angielsku, więc jestem już trochę do niego przyzwyczajona :)
Miłych wakacji
Najchętniej bym powiedziała, że jeden i drugi język. Angielski wiadomo - przydaje się wszędzie. A co do łaciny, no nie wiem, czy przeżytek. Wciąż używa się łacińskich nazw, zwrotów. Poza tym, wiele słów pochodzi z łaciny i jeśli się ją chociaż trochę zna to też ma się po prostu szerszą znajomość słownictwa ogólnie. A co do mieszkania, no jedno i drugie ma swoje zalety i wady, ale chyba wybrałabym akademik.
OdpowiedzUsuńTeż mam piórnik. Nie potrafiłabym przez 5 minut szukać w torebce walającego się w niej długopisu. Stancja czy akademik? Dla ceniących ciszę, raczej to pierwsze. Chociaż też można trafić na różnych lokatorów, chyba, że wynajmujesz ze znajomymi.
OdpowiedzUsuńOstatecznie postawiłam na stancję :)
UsuńTłumaczenia medyczne cennik z którym warto się zapoznać.
OdpowiedzUsuńRzeczowa i fachowa pomoc. Tłumaczenia medyczne nie należą do łatwych.
Polecam!
Super wpis i blog :) Będę zaglądać tutaj częściej.